Stałam na zbiórce z bardzo kwaśną miną. Panie w czerwonych koszulkach sprawdzały listę uczestników obozu, a zaaferowane mamy, w tym moja własna, wciąż biegały wkoło nich i wypytywały o szczegóły. Bardzo lubię tańczyć, ale pomysł wyjazdu na obóz taneczny wydawał mi się absurdalny. Rozejrzałam się po pozostałych uczestnikach i z przykrością zaobserwowałam, że wśród nich są same maluchy. Czułam się infantylnie w ich gronie i już wiedziałam, że to będzie zmarnowany czas. Mamie jednak nie dało się przegadać.
Gdy okazało się, że wszyscy są już na miejscu, weszliśmy do autobusu i ruszyliśmy w długą podróż nad morze. Przez całą drogę nie szukałam towarzystwa. Byłam wyczerpana, bo rano wstałam zdecydowanie za wcześnie, a perspektywa wielu godzin w autokarze sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej zmęczona i rozdrażniona. Nie odezwałam się do sporo młodszej koleżanki siedzącej obok mnie, zasłaniając się brakiem nastroju, chociaż prawda była taka, że należę do osób raczej nieśmiałych i nie miałam pojęcia jak zagadnąć dziewczynkę. Założyłam więc słuchawki na uszy i próbowałam zasnąć.
Na miejsce przyjechaliśmy późnym popołudniem. Zamieszanie przy zakwaterowaniu jeszcze bardziej mnie rozdrażniło. Zasnęłam wieczorem bardzo szybko, z uczuciem kompletnego chaosu w głowie. Nie przeszkadzały mi nawet podniesione głosy rozemocjonowanych koleżanek z pokoju, które były bardzo podekscytowane całym tym wyjazdem.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, udałam się na pierwsze zajęcia taneczne. Nieco pocieszył mnie fakt, iż w grupie były same moje rówieśniczki, które przyjechały z innych stron Polski, niż ja. Czułam się jednak nieswojo. Dziewczyny były wesołe i otwarte. Rozmawiały ze sobą, śmiejąc się i prześcigając w relacjonowaniu historii z poprzednich obozów. Ja byłam na takim obozie pierwszy raz i w tej kwestii nie miałam wiele do powiedzenia, więc stałam z boku, pełna obaw o to, jak zaprezentuję się podczas zajęć, skoro wszystkie uczestniczki, poza mną, mają tak duże doświadczenie, podczas gdy ja czułam się raczej amatorem tańca.
Rozgrzewka była prosta, więc wszyscy poradzili sobie nieźle. Choreografia okazała się jednak dość skomplikowana, więc starałam się dać z siebie wszystko, by tylko nie odstawać od reszty. Układ kroków bardzo mi się spodobał, byłam z siebie zadowolona, że daję sobie radę. W tańcu czułam się bardzo swobodnie. Układ się skończył i nagle okazało się, że już od jakiegoś czasu tańczę zupełnie sama. Moje koleżanki nie podołały za pierwszym razem, dlatego widząc mnie w tanecznym transie, zaczęły bić z uznaniem brawo. Instruktorka była pod wrażeniem, gdyż jej propozycja kroków miała sprawdzić nasze możliwości i jednocześnie stanowić prezentację tego, co będziemy potrafiły po zakończeniu obozu, nie sądziła, że ktokolwiek dotrwa do końca. Po zajęciach koleżanki wypytywały mnie, w jakiej szkole uczyłam się tańca i nie mogły wyjść z podziwu, że jestem właściwie samoukiem.
Pomimo tego, że wyprzedzałam swymi umiejętnościami pozostałe uczestniczki obozu, bardzo szybko znalazłam wśród nich serdeczne przyjaciółki. Nie należę do osób wyniosłych, wręcz przeciwnie, dlatego chętnie pomagałam koleżankom, które nie mogły zapamiętać skomplikowanych kroków. Zajęcia taneczne na obozie należały do moich ulubionych. Chętnie brałam też udział w innych grach i zabawach organizowanych przez opiekunów, którzy, podobnie jak nowi koledzy i koleżanki, okazali się bardzo serdecznymi i pomocnymi osobami o niezwykłym poczuciu humoru. Wieczorne dyskoteki, nocne biwaki z mrocznymi opowieściami oraz wycieczki rowerowe i plażowanie w ciepłe słoneczne dni okazały się czymś tak niezwykłym, że nawet nie sądziłam, iż coś podobnego może mnie spotkać. Wspaniale się bawiłam. Nadszedł ostatni wieczór, kiedy to wszystkie zespoły prezentowały swoje talenty podczas wieczornego pokazu. Jako wyróżniona spośród uczestniczek, zaprezentowałam solowy taniec, który okazał się być najlepszym występem wieczoru. Po dłuższej niż zwykle dyskotece, zmęczona położyłam się spać wraz z nowymi przyjaciółkami.
Poranne pakowanie upłynęło nam wśród skrytych szlochów. Żadna z nas nie chciała wracać do domu. Wymieniłyśmy się jeszcze szybko na pożegnanie numerami telefonów, by nie stracić kontaktu ze sobą i by móc w przyszłym roku umówić się na kolejny wspólny obóz. Przy autokarach, z bagażami w ręku, już nikt nie ukrywał wzruszenia, wszyscy ściskali się na pożegnanie i wyrażali nadzieję, że za rok spotkają się w tym samym miejscu. Wsiadłam do autobusu pełna wrażeń. Nie sądziłam, że coś, co wydawało mi się zupełnie głupim wymysłem mamy, okaże się najciekawszą przygodą wakacji, które właśnie dobiegały końca.
Zawód lekarza to jedna z najbardziej interesujących profesji. Nieustannie styka się on ze śmiercią ratuje ludzi przed chorobami i przynosi im ulgę w cierpieniu –...
Nigdy nie sądziłam że niezapomniana przygoda przytrafi mi się podczas drogi do szkoły. Od zawsze przecież chodziłam tą samą ścieżką przez las. Jednak do ostatniej...
Arkady Fiedler w swojej książce „Dywizjon 303” nazywa polskich pilotów biorących udział w bitwie o Anglię współczesnymi rycerzami. Porównanie...
Odpowiedź na pytanie czy kultura polska jest kulturą o cechach mieszczańskich nie jest odpowiedzią łatwą. Można bowiem w polskiej kulturze dostrzec elementy twórczości...
Zazwyczaj gdy mowa o Biblii mamy na myśli jedną książkę. Gdy chodzi o formę fizyczną będziemy mieli rację – Pismo Święte to najczęściej jeden obszerny tom....
Tytuł „Jądro ciemności” ma znaczenie symboliczne. Po pierwsze odnosi się do Afryki jako kontynentu czarnych ludzi – w sensie dosłownym – ale również...
„Lalka” Bolesława Prusa jest dziełem w którym ukazana została szczegółowa panorama polskiego społeczeństwa. Co charakterystyczne dla powieści...
Słowo „vanitas” to po łacinie „marność”. Przez wieki najpopularniejszym językiem w jakim czytano Pismo Święte była bowiem łacina – i właśnie...
„Książka nie jest tak fajna jak film!” – powiedział ostatnio mój kolega. „W filmie widzisz co robią bohaterowie słyszysz jak rozmawiają....