Unikalne i sprawdzone teksty

Witold Gombrowicz „Ferdydurke” - lekcja polskiego. Streszczenie, interpretacja fragmentu | wypracowanie

Streszczenie

W klasie panował hałas, a uczniowie zajmowali miejsca, krzycząc, jakby za chwilę mieli zamilknąć na zawsze. Nagle, nie wiadomo skąd, na katedrze pojawił się nauczyciel. Zacisnął usta, stłumił coś w sobie, po czym westchnął i spróbował przemówić. Odpowiedział mu wzmożony hałas. Spokojnie siedział tylko Syfon, przed którym leżały zeszyty.

Kiedy nauczyciel uspokoił w końcu klasę, wszyscy oznajmili potrzebę udania się do toalety. Wtedy pedagog - zwany potocznie Bladaczką ze względu na kolor cery - uśmiechnął się kwaśno i zagroził uczniom, że będzie wzywał do odpowiedzi. Jego posunięcie zostało jednak sprawnie skontrowane - chłopcy przedstawili zwolnienia i zaświadczenia dokumentujące brak możliwości przygotowania się do lekcji. Bladaczka odrzekł, że on także mógłby cierpieć z powodu konwulsji, ale jego nikt nie zwalnia. Kilku uczniów, wykorzystując bezradność nauczyciela, zaczęło opowiadać śmieszne historie o Żydach i ptaszkach. Wtedy polonista postraszył ich wizytatorem.

Jedyną osobą, która przygotowała się do lekcji, był Syfon. Pylaszczkiewicz - tradycyjnie - wyraził gotowość do odpowiedzi w obecności gościa, lecz nie powiedział, jaką partię materiału opanował. Nie zamierzał zdradzić w ten sposób samego siebie.

Po chwili Bladaczka zerknął do programu nauczania i odczytał temat lekcji: Wytłumaczyć i objaśnić uczniom, dlaczego Słowacki wzbudza w nas miłość i zachwyt. Rzekł wtedy do uczniów, że zaraz wygłosi im swoją lekcję, a później oni odczytają swoją. Po chwili zapytał, dlaczego „Król Duch”, „Balladyna” i „Lilia Weneda” tak bardzo zachwycają. Nie czekał jednak na odpowiedź, ale udzielił jej sam: Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!

Przez następną chwilę Bladaczka powtarzał te słowa, a uczniowie starali się zająć wszystkim innym niż lekcja. Wycinali więc dziury w ławce, łowili papierowe ryby na wędki z włosów, bazgrali w zeszytach. Nawet Syfon musiał się wysilić, by nie stracić zapału samodoskonalenia.

Pedagog nie dawał za wygraną, kontynuował: Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze w głowy - a więc jeszcze raz powtórzę, proszę panów: wielki poeta, Juliusz Słowacki, wielki poeta, kochamy Juliusza Słowackiego i zachwycamy się jego poezjami, gdyż był on wielkim poetą. Proszę zapisać sobie temat wypracowania domowego: „Dlaczego w poezjach wielkiego poety, Juliusza Słowackiego, mieszka nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza?”.

Dopiero gdy Bladaczka wygłosił tę tyradę, jeden z uczniów wyraził odmienną opinię. Był to Gałkiewicz, który przyznał, że poezja Słowackiego wcale go nie zachwyca, nie może nawet przeczytać więcej niż dwie strofy. Nauczyciel od razu postawił Gałkiewiczowi jedynkę, po czym dodał, że przecież tyle razy powiedział mu, że ta poezja go zachwyca, że teraz musi go zachwycać.

Siła argumentów Bladaczki jakoś nie mogła przekonać Gałkiewicza do Słowackiego. Wtedy pedagog sięgnął po portfel i wydobył z niego zdjęcia żony i dziecka, po czym błagalnym tonem rzekł: Gałkiewicz, ja mam żonę i dziecko! Niech Gałkiewicz przynajmniej nad dzieckiem się ulituje! Ale i to nie pomogło. Gałkiewicz pozostawał niewzruszony nie tylko na Słowackiego, ale i na Mickiewicza, Byrona, Puszkina i Goethego. Protestował już nie tylko Gałkiewicz, głosy niezadowolenia dochodziły także z innych części sali.

Nad lekcją polskiego zawisło widmo niemożności. Ostatnim ratunkiem był dla Bladaczki Syfon. Pylaszczkiewicz, na życzenie nauczyciela, rozpoczął recytację. Recytował pięknie, wzruszająco, z odpowiednią intonacją. Jednakże uczniowie nie słuchali, zajmując się czymkolwiek innym. Niektórzy smarowali sobie dłonie atramentem, inni liczyli włosy na głowie bladaczki lub spoglądali na jego sznurowadła.

Bladaczka nie przestawał. Rzekł: A widzi Gałkiewicz?! Nie ma to jak szkoła, gdy chodzi o wdrożenie uwielbienia dla wielkich geniuszów! Dodał jeszcze, że Słowackiego ceni się za poezję, a wielbi za to, że był wieszczem.

W tym czasie Józio nabrał przekonania o konieczności jak najszybszego opuszczenia szkoły. Nie mógł jednak nic zrobić, nawet kiwnąć palcem. Siedział więc i rozglądał się po klasie, a jego uwagę zwrócił Kopyrda.

Po chwili zadzwonił dzwonek, Bladaczka gwałtownie przerwał lekcję i wyszedł.

Interpretacja fragmentu

Lekcja polskiego jest z pewnością jednym z najbardziej rozpoznawalnych fragmentów „Ferdydurke”. Niemal każdy słyszał kiedyś zdanie: Słowacki wielkim poetą był. Warto jednak pamiętać, że w kontekście dzieła Gombrowicza nabiera ono wydźwięku ironicznego, wręcz groteskowego. Poświęcona jednemu z najciekawszych twórców w historii polskiej literatury lekcja staje się bowiem bezrefleksyjnym powtarzaniem formułek, któremu przewodniczy przerażony nauczyciel.

Oto przed zdenerwowanym i niepewnym Bladaczką staje grono rozwrzeszczanych uczniów. By opanować tę chmarę, profesor sięga najpierw po groźby, co, rzecz jasna, nie przynosi oczekiwanego efektu. Następnie prowadzący lekcję, zasięgnąwszy informacji w programie nauczania, porusza temat zajęć, czyli postać i twórczość Słowackiego. Nie potrafi lub nie może dotrzeć do uczniów, toteż ogranicza się wyłącznie do podania gotowej formułki, rozwiązania swych wszystkich problemów. Co ważne, jest tak przekonany o jej trafności i wartości, że poniża się proszeniem uczniów o litość, byle tylko ją zaakceptowali.

W „Ferdydurke” szkoła nie spełnia swej podstawowej roli - nie umożliwia rozwoju. Zamiast tego, zgodnie z założeniem dyrektora, staje się idealnym narzędziem upupiania. Dorabia uczniom nie tylko gęby, ale także pupy, utrzymując ich w stanie niegroźnej niewinności i naiwności. Każdy przejaw samodzielnego myślenia, każda opinia różniąca się od pożądanej zostaje zakrzyczana, zduszona w zarodku.

Lekcja polskiego w „Ferdydurke” jest również bezkompromisową rozprawą z pewnym sposobem myślenia o literaturze. Bladaczka argumentuje wielkość Słowackiego właśnie jego wielkością. To błędne koło w rozumowaniu nieobce było także wielu krytykom i badaczom, którzy taką opinię przyjmowali a priori (uprzedzając fakty). Kanon literacki stał się czymś na wzór religii, punktem odniesienia dla wszystkich prób, nurtów, rodzajów, co w dobie myślenia awangardowego musiało prędzej czy później spotkać się z krytyką.

Rozwiń więcej

Losowe tematy

Motyw vanitas w baroku

Słowo „vanitas” oznacza po łacinie marność. Biblijna Księga Koheleta zawierająca słowa „marność nad marnościami i wszystko marność” (Koh 1...

W jaki sposób uczucie do Izabeli...

Ludzkie losy często kształtowane są przez wzniosłe ideały uczucia i pragnienia. Na kartach największych dzieł literackich spisane zostały historie jednostek które...

„Hamlet” jako tragedia szekspirowska...

W swojej twórczości William Szekspir często odwoływał się do dorobku kultury klasycznej. Będąc jeszcze uczniem szkoły w Stratford przyszły dramaturg miał sposobność...

Kartka z pamiętnika Elizy - „Skąpiec”...

Mój ojciec jest doprawdy okropny! Właśnie dowiedziałam się że pragnie mnie wydać za naszego sąsiada Anzelma. I to tylko dlatego że Anzelm nie żąda ode mnie posagu!...

Praca w „Innym świecie” –...

„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego przedstawia niezwykle przejmujący obraz sowieckich łagrów. Do tych syberyjskich obozów pracy w czasach...

Sensualizm – definicja charakterystyka...

Sensualizm to słowo które w swoim znaczeniu nawiązuje do zmysłów i to one w opisywanym poglądzie określanym odgrywają największą rolę. Pogląd ten swoje...

Motyw paktu z diabłem w literaturze...

Pakt z diabłem nazywany także cyrografem polega na zaprzedaniu duszy szatanowi w zamian za świadczone przez niego usługi. Ów bardzo popularny motyw folkloru zaadaptowany...

Kronika jako panegiryk

Panegiryk jest dość ciekawą formą literacką która nie wiąże się z żadnym konkretnym gatunkiem jej głównym wyznacznikiem jest obecność przesadnego wychwalania...

„Chłopi” jako epopeja

„Chłopów” Władysława Reymonta można nazwać epopeją wsi ponieważ ukazują drobiazgowy i sugestywny obraz tej warstwy społecznej. Reymont posługując...