whey steroid
Unikalne i sprawdzone teksty

Beniowski – streszczenie, opracowanie

„Beniowski” - poemat dygresyjny Juliusza Słowackiego - jest jednym z najbardziej interesujących dzieł w historii polskiej literatury. Jego oryginalność, bogactwo językowe oraz forma sprawiają, że stawia się go w jednej linii z dziełami Byrona.

Poemat dygresyjny to gatunek charakterystyczny dla romantyzmu. Wśród wielu cech wyróżniających ten rodzaj literacki szczególną uwagę należy zwrócić na tę konstytuującą go - w dziełach tego typu fabuła jest często drugorzędna, stanowi dla narratora jedynie pretekst do snucia kolejnych dygresji, które dotyczą różnorodnej tematyki. Nierzadko można także odnieść wrażenie, iż akcja utworu jest nienaturalna, jakby sztuczna. Służy to podkreśleniu kreacyjności literatury.

Streszczenie

Pieśń I

Maurycy Kaźmierz Zbigniew Beniowski był ubogim szlachcicem mieszkającym na Podolu. Czas jego życia nie należał do najłatwiejszych - były to lata krwawe i bolesne dla Rzeczpospolitej.

Młodość tytułowego bohatera upływała pod znakiem dostatku. Narrator mówi wręcz, że żył on za trzech. Posiadał niewielką wioskę, nie brakowało mu pieniędzy, więc spraszał do swej posiadłości gości. Jednak miał też proces graniczny, którego nie wygrał ze względu na brak doświadczenia (mowa o Beniowskim liczącym 20 lat). Po tym wydarzeniu Beniowski, bogaty w doświadczenie (z reszty odarli go sędzia i regent) postanowił zarobić na nową wioskę. Niestety, utrata majątku przyczyniła się w wypadku Beniowskiego do utraty uczucia. Zakochany w pięknej Anieli z zamożnego rodu A...wiczów utracił sympatię jej ojca. Rodzic Anieli mieszkał w ogromnym zamku, w którym posągi greckich bogów mieszały się z chrześcijańskimi symbolami wiary. Chociaż śmieszyło to tytułowego bohatera, nigdy nie tego nie wyjawił, gdyż miał świadomość, iż każde z tych miejsc naznaczone było obecnością jego ukochanej.

Tutaj narrator rozpoczyna dygresję dotyczącą ojczyzny - Ja sam wędrówkę już odbyłem śliczną! / I jestem dzisiaj - niech cię porwie trzysta! / -Nie Polak - ale istny bajronista... Podkreśla w niej piękno rodzimego krajobrazu, które dostrzega mimo licznych podróży. Zastanawia się także nad losem ojczyzny - tym, co czeka ją w przyszłości.

Wieczorem Beniowski, w towarzystwie swego sługi, osiodłał konie i wyruszył w podróż. Mijając posiadłość ojca Anieli, tytułowy bohater mimowolnie przypomniał sobie dawne dzieje. Tymczasem Grześ sięgnął po wódkę gdańską i po chwili obok Beniowskiego jechał tylko koń sługi. Nagle wierzchowiec wyprzedził szlachcica, a na jego grzbiecie pojawiła się ruda wiedźma. Tajemnicza istota złapała lejce Beniowskiego i prowadziła go w niewiadomym kierunku. Bohater rozważał zeskoczenie z rumaka lub sięgnięcie po szablę. Jednak zanim cokolwiek się stało, narrator pyta czytelnika, co zrobiłby w takiej sytuacji. Niespodziewanie okazało się, że wiedźma prowadziła Beniowskiego w stronę jego przeznaczenia. Zatrzymali się w pasiecie, którą starosta podarował niegdyś Anieli. Stąd też wywodzi się nazwa tego miejsca - „Anielinki”.

Po chwili Beniowski rozpoznał w kobiecie niańkę panny - starą Diwę. Uświadomił sobie, że dobrze uczynił, nie smagając jej szablą. Bohater udał się za kobietą i spotkał Anielę w białym stroju. Tutaj następuje dygresja na temat Beniowskiego: Ja sam się dziwię, że za bohatéra / Wziąłem takiego prostego szlachcica! / Oto pierwszy raz swe usta otwiéra / Przed swą kochanką, która w nów księżyca / Swe włosy czarnobłękitne ubiéra / Jakby sawantka albo czarownica, / I słyszy - że nie jak wieszcz lub astronom / Kochanek wita ją - lecz jak ekonom. Następnie narrator podkreśla, że wszyscy bohaterowie rodzą się w wyniku jego działań kreacyjnych.

Aniela pełna była goryczy, ponieważ Beniowski chciał ją opuścić bez pożegnania. W tym czasie ona odmówiła zaręczyn z Dzieduszyckim, chociaż nalegał na to jej ojciec. Bohater uklęknął przed ukochaną, lecz w tym momencie narrator zakończył opowieść, zapowiadając dalszy ciąg w następnej pieśni. Musi jeszcze pomyśleć nad wprowadzeniem rzeczy nadzmysłowych, ponieważ „Balladynę” spotkała krytyka właśnie za te elementy (np. przemianę w wierzbę, znamię tytułowej bohaterki).

Pieśń II

Narrator uspokaja odbiorców, mówiąc, by nie bali się jego goryczy. Przez tyle lat tułał się po świecie, że z łatwością mógłby napisać wiele wspaniałych dzieł (np. jak „Oda do młodości”).Następnie opowiada o Podolu, jego wspaniałej scenerii i domach pełnych aniołów. Sam chciałby rozciąć jeden taki dom, by potwierdzić swe słowa. Dodaje jeszcze, że szczególnie umiłował Podolanki. Znał jedną wyjątkową, lecz teraz jest ona u Boga. Następnie narrator koncentruje się na twórczości - O Boże! ileż bym stworzył romansów, / Gdybym chciał wszystkich d.....w być zabawą, / Wyspą dla grubych naszych Sanczo Pansów, / Na któréj by się uczyli ze sławą / Sylabizować. Lecz z prozą aliansów / Nie chcę - do wiersza mam, jak sądzę, prawo. To nie tylko wyraz wyższości poezji nad prozą, ale także krytyczna ocena literatów i ich odbiorców.

W dalszej partii utworu postać snująca opowieść podejmuje temat bohatera poematu. Młodego człowieka otacza poezja, lecz najwyższa pora wrócić do jego historii - Ach! są to rzeczy bardzo piękne, czułe, / Lecz wieszcza mogą przemienić w gadułę.

Narrator rozpoczyna od opisu spotkania Starosty z Dzieduszyckim. Adorator Anieli, regimentarz, był wrogiem konfederacji barskiej. Często atakował obóz, znany był jako zdrajca, a, co podkreśla narrator, Nie znano jeszcze wówczas Wallenroda / I kończył jak pies, kto zdradą zaczynał. Słowa te stają się zarzewiem dygresji na temat wallenrodyzmu. Postać opowiadająca konstatuje, że to nowe pojęcie wprowadziło do zdrady metodyzm.

Dzieduszycki dążył do tego, by znaleźć bogatą żonę. Wybrawszy teścia, udał się do niego i przedstawił swe drzewo genealogiczne, zatajając zarazem plany dotyczące konfederatów. Mężczyzna ten szczerze kochał psy, nienawidził kotów - Zalecał nawet dóbr intendentowi, / Ażeby chłopów psóm kąsać pozwalał, / Mówiąc zazwyczaj, że to psy uzdrowi / Od bolu zębów, a stąd od wścieklizny. Narrator dodaje także, że jego anewryzmy stanowiły dowód posiadania przezeń serca, lecz nic nie dowodziło, aby miał głowę.

Regimentarz siedział ze Starostą, obaj pochłaniali wino. Ostatecznie Dzieduszycki przekonał ojca Anieli, by ten pozwolił mu ją uszczęśliwić. Mężczyźni przesadzili z alkoholem, ich rozmowa toczyła się już w stanie nieświadomości. W pewnym momencie regimentarz, gdy był już absolutnie pewny tego, że zdobył wymarzoną żonę, poczuł ból i gwałtownie wstał. Obie ręce miał na stole, a zostały one przybite do mebla nożem, na którym widniała kartka z orłem.
Uczynił to ksiądz karmelita. Wtem przebudził się przerażony Starosta. Mnich rzucił kamieniem w jedną z szyb, następnie rozległ się krzyk Konfederaty!.

Duchowny przedstawia się. Jest to ksiądz Marek. Wyznaje Staroście, ze zamek był potrzebny konfederatom, a regimentarz sam ściągnął na siebie okrutny los. Nakazał jeszcze, by dać znak kozakowi Sawie walczącemu z chłopami na moście. Spotkało się to z protestami właściciela twierdzy, lecz w obliczu przewagi konfederatów był on bezsilny.

W tym momencie narrator powraca do Anielinek. Miejsce to wypełnione było miłością, a magia tego uczucia znana jest każdemu - także postaci opowiadającej. Narrator zaznacza nawet, że pewnego dnia, będąc w podróży (na piramidzie), odebrał list mówiący, że jego ukochana wychodzi za mąż.

Beniowski długo rozważał, co powinien zrobić. W końcu popędził na rumaku. Tymczasem Aniela, zupełnie nieświadoma wydarzeń rozgrywających się w zamku, pobiegła nad sadzawkę. Gdy osiągnęła cel, oślepił ją bardzo jasny błysk. Popędziła więc w stronę majątku ojca, a dotarłszy na miejsce, spotkała tam obcych ludzi. Wśród nich dostrzegła i ojca. Starosta był przerażony obrotem wydarzeń. Sam oddał niegdyś pod rozkazy Dzieduszyckiego oddział kozaków, gdy ten walczył z panem Puławskim. Aniela podeszła do regimentarza i wyjęła nóż. Po chwili mężczyzna padł. Przystąpił do niego duchowny, lecz Dzieduszycki nie chciał przyjąć sakramentów. W tej chwili Starosta przywołał córkę i zaczął pisać protestację, która ma trafić do akt (atramentem była krew zamordowanego). Ksiądz Marek przestrzega mężczyznę, że ściąga na siebie śmierć. Nie żyłby już tego dnia, gdyby nie konfederaci, którzy powstrzymali kozaka Mohiłę. Na całej Ukrainie rozpoczęła się rzeź szlachty. W tym momencie wchodzi pan Sawa, a jego oczom ukazało się oblicze pięknej Anieli.

Na tym narrator kończy swą opowieść, zapowiadając zarazem, że w następnej pieśni wzruszy czytelników.

Pieśń III

Następuje refleksja nad smutnym losem tytułowego bohatera. Jest on młody, ma przed sobą cały świat, lecz doskwiera mu samotność. Przemyślenie to staje się punktem wyjścia do kolejnej dygresji - tym dotyczącą młodości i poezji. Krwawe wydarzenia ostatnich czasów sprawiają, że pojawia się coraz więcej literatów, jednak wszyscy oni są nadzwyczaj łzawi. Nie zapomina narrator także o krytykach. Zaznacza, że schodzi z wysokości i rzuca im kości.

Dalszy ciąg opowieści ukazuje rozmarzonego Beniowskiego, który stara się wyczytać swe losy z nieba.

Narrator jeszcze raz rozpoczyna dygresję - tym razem przewiduje liczne zagrożenia stojące na drodze tytułowego bohatera. Niepokoi się, ponieważ chciał napisać czterdzieści cztery pieśni.

Beniowski zatrzymuje się nieopodal Baru. Widząc atakowaną twierdzę, długo nie mógł zdecydować, co ma uczynić. Gdy już zdecydował ruszyć do boju, poczuł na ramieniu uderzenie skrzydeł. Była to para gołębi, której miłosny taniec podziwiał bohater. Ptaki poleciały w stronę wielkiego dęba i osiadły na drzewie. Pod nim dostrzegł Beniowski kozackie kołpaki. Żołnierze badawczo przypatrywali się drzewu, jakby szukali w nim Polaków. W końcu bohater ustalił, że chcą je podpalić, toteż natarł na nich. Wykazał się wielkim męstwem i powalił nieprzyjaciół.

Gołębie wleciały do środka spróchniałego pnia. Bohater początkowo wziął to za zły omen i popędził w stronę drzewa. Zupełnie niespodziewanie usłyszał odgłos pocałunków, a wewnątrz pnia jego oczom ukazała się szesnastoletnia dziewczyna (początkowo przypuszczał, że to para kochanków). Gdy dostrzegła odważnego rycerza, zapłonęła rumieńcem.

W tym momencie narrator rozpoczyna kolejną dygresję. Fragment ten ponownie dotyczy poezji i twórczości, postać opowiadająca jest rozczarowana nadmierną powagą, z jaką autorzy często podchodzą do swych obowiązków.

Beniowski stoi obok dziewczyny, ale narrator nie pozwoli mu na wiele. Nagle pojawia się ksiądz, później przybywa kozak. Niewiasta opowiada o gołębiach, które przyprowadziły wybawiciela. Z kolei tytułowy bohater przedstawia się przybyszom i informuje ich, że właśnie zmierzał do Baru. Opowiada także o swych korzeniach sięgających Węgier, podkreśla, iż jest jeszcze młody i mało doświadczony, ale pragnie przyczynić się sprawie ojczyzny, gdyż jest wrażliwy na jej hańbę. Wtedy ksiądz Marek wyznał, że znał ojca Beniowskiego, a następnie powierza go Matce Boskiej. Wygłasza jeszcze kazanie (Biada, kto daje ojczyźnie pół duszy, / A drugie tu pół dla szczęścia zachowa), po czym narrator kończy tę pieśń.

Pieśń IV

Ksiądz Marek zasiadł wewnątrz dębu i zaczął pisać listy. Młoda dziewczyna stała obok niego, trzymając świeczkę. Temat korespondencji był wyraźnie polityczne, pojawiające się w nich słowa budziły wręcz grozę.

Narrator ponownie odbiega od tematu, rozpoczynając dygresję na temat przemijania - Ojczyzna / Minęła także! i ów wierszyk złoty, / Że dla niéj każda smakuje trucizna, / Ów wiersz, co niegdyś zachęcał do cnoty, / Jest dzisiaj... każdy mi to pewnie przyzna, / Kto w oblężeniu jadł szczury łub koty - / Że ten wiersz bez psów, bez liszek, bez czajek, / Jest dziś najlepszą z Krasickiego bajek. Przywołuje jeszcze burze, by zwiały jego ślad z pustyni.

Ksiądz Marek zapieczętował pisma i wszedł z wnętrza drzewa. Jego oczom ukazał się zaskakujący obraz - dwa nacierające na siebie rumaki. Okazało się, że trwa pojedynek Beniowskiego i kozaka Sawy. Szala zwycięstwa przechylała się na stronę przeciwnika głównego bohatera - już celował w niego, a w sztuce tej był znany i ceniony, gdy nagle uratowana przez Beniowskiego dziewczyna wskoczyła na jego rumaka, przez co kozak oddał strzał w powietrze.

Duchowny nalegał, by Beniowski wyjawił powód sprzeczki. Był nim niewielki medalik, który bohater dostrzegł na piersi Sawy. Wtedy ksiądz Marek powiedział: Wstydź się, wielmożny hrabio! jesteś dziecko! / Tę miniaturę mi dała dla ciebie / Córka Starosty dziś, jak Bóg na niebie. Mnich powierzył medalik Sawie, gdyż obawiał się, że sam mógłby go zgubić. W kapturze trzymał jeszcze list dla Beniowskiego, w którym Aniela opisała wydarzenia rozgrywające się na zamku. Znalazła się tam również informacja o wyjeździe (do Warszawy) oraz wróżba opisująca przyszłość Beniowskiego: Pytałam dzisiaj staréj wróżki Diwy, / Czy mi Bóg ciebie zachowa i wróci. / Odpowiedziała, że będziesz szczęśliwy, / Że się o ciebie wiele duchów kłóci / Czarnych i złotych z tęczowymi grzywy - / A czyny twoje ktoś na harfie nuci... / Że zawrzesz z królem indyjskim przymierze... / Nie będziesz temu wierzył, lecz ja - wierzę. / "Przepowiadając mówiła mi stara, / Że widzi ciebie w sankach z wieloryba, / A zaś przy tobie stoi jakaś mara / Ubrana w szaty dziewicze - to chyba / Ja... Czy nieprawda? - O! gdyby ta szpara! / Gdyby ta jasna z dyjamentu szyba, / Przez którą Diwa widzi przyszłe rzeczy, / Mogła zastąpić we mnie wzrok człowieczy.

Gdy Beniowski odczytał list, ksiądz Marek poinformował go, że ma dlań ważną misję. Na tron powrócił khan Giraj, który był przyjazny Polakom. Duchowny potrzebował gońca, by dostarczyć listy. Przestrzegł tytułowego bohatera przed otwarciem ich i nakazał mu jechać na Krym.

Beniowski wyruszył z powierzoną misją, marząc o wspaniałej przyszłości. Z kolei narrator rozpoczął kolejną dygresję. Rozpoczyna od zachwytu nad młodością, później wyznaje dozgonne uczucie swej ukochanej.

Pieśń V

Tytułowy bohater jechał dniami i nocami, aż w końcu przekroczył Dniepr. Gdy to się stało, dostrzegł nieopodal płomień ogniska i siedzącego obok niego mężczyznę odzianego w wór. Trochę dalej dostrzegł jeszcze dwie inne postaci. Byli to, jak tłumaczy narrator, Litwini. Widząc ich, Beniowski poczuł głód - był wszak normalnym człowiekiem.

W tym momencie narrator rozstaje się z bohaterem i samodzielnie wyrusza w step. Mówi, że będzie rozmaitym dla przykładu, po czym dodaje: Chodzi mi o to, aby język giętki / Powiedział wszystko, co pomyśli głowa: / A czasem był jak piorun jasny, prędki, / A czasem smutny jako pieśń stepowa, / A czasem jako skarga nimfy miętki, / A czasem piękny jak aniołów mowa. W następnych wersach wciąż zastanawia się on nad twórczością i aktem kreacji, przywołuje także konteksty literackie (m. in. „Konrada Wallenroda”).

Po chwili narrator sunie na koniu z Sawą i dziewczyną, którą Beniowski znalazł wewnątrz dębu. Podąża z nimi do domu rycerza - podziemnej groty. Pilnował jej olbrzymi pies, który pod nieobecność właściciela wypędzał stada. Sawa zmuszony był przykuć go łańcuchem, gdyż nieraz zdarzało się, że, wracając, widział brytana ogryzającego kości (m. in. ludzkie czaszki). Jednak smutek zwierzęcia spowodował, iż szybko zostało ono uwolnione. Mimo to pies nigdy nie był już taki sam.

Gdy para osiągnęła cel, Kozak zaczął rozmawiać z dziewczyną. Okazało się, że to jego siostra - Swentyna. Rodzeństwo prawiło sobie morały - Kozak pytał niewiastę, co robiła ze szlachcicem (Beniowskim). Dziewczyna odpowiedziała wymijająco, lecz jej słowa brzmiały, jak gdyby pokochała Podolanina.
Rozmowę przerwały dziwne odgłosy. Sawa wybiegł nieco przed jamę i w burzanie dostrzegł maszerujące wojsko (czasem pojawiały się nawet chorągwie).
W tym miejscu narrator mówi: Ale się pieśni narzędzie popsuło, / O wypoczynek moja muza prosi; Ambrozji słodkiéj już zabrakło w krużu. / A więc żegnajcie! na stepowym wzgórzu.

Następnie postać opowiadająca przedstawia swoje wyznanie wiary. Zaznacza: W emigracyjnych wierzę wszystkich świętych / I w obcowanie ich ducha z narodem, / I w odpuszczenie naszym wodzom grzesznym, / I w zmartwychwstanie séjmu pod Herodem / Obieranego, co jest bardzo śmiesznym / Ciałem i będzie najlepszym dowodem / Ciał zmartwychwstania, fenomenem wskrzesznym. / Na końcu dodam, o przyszłość bezpieczny, / Że w tego séjmu - wierzę żywot wieczny.
W kolejnych wersach padają słowa skierowane do Boga, które wyrażają Jego szczególną obecność w ukraińskim krajobrazie.

Na samym końcu dzieła zwraca się narrator do wieszcza. Przeczuwa swoje zwycięstwo - Legnie przede mną twych poetów Troja, / Twe hektorowe jéj nie zbawi męstwo. W ostatniej strofie zawarte zostaje następujące pożegnanie: A sąd zostawię wiekom. - Bądź zdrów, wieszczu! / Tobą się kończy ta pieśń, dawny boże. / Obmyłem twój laur w słów ognistych deszczu / I pokazałem, że na twojéj korze / Pęknięcie serca znać - a w liści dreszczu / Widać, że ci coś próchno duszy porze. / Bądź zdrów! - A tak się żegnają nie wrogi, / Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych - Bogi.

Opracowanie

Geneza

Pięć pieśni „Beniowskiego” napisał Słowacki w okresie 1840 - 1841. Dalsze pieśni tworzył poeta po 1844 - po mistycznym przeżyciu, jakiego doznał Słowacki w Pornic (krajobraz Bretanii przypominał mu ziemię ojczystą). Opublikowane zostały one dopiero po śmierci autora (1852). Poeta stworzył także wiele luźnych fragmentów, jakie do dzieła w 1921 r. wkomponował Juliusz Kleiner (badacz twórczości Słowackiego). Tematykę kolejnych pieśni dzieła można podzielić w następujący sposób - te od 6 do 10 nawiązują do eposu rycerskiego, kolejne (często luźne fragmenty) bliskie są filozofii genezyjskiej. Powraca w nich postać głównego bohatera, z którym narrator rozstał się w czasie jego przeprawy przez Dniepr. Nieprzewidywalny los niesie Beniowskiego na Kamczatkę oraz w egzotyczne regiony świata.

Chociaż nigdy nie umniejszano znaczenia pozostałych pieśni, za najważniejsze uznaje się pierwszych pięć. To właśnie one weszły do kanonu literatury romantycznej oraz stały się wyznacznikiem cech poematu dygresyjnego (późniejsze dzieła tego typu często bazowały na dokonaniach Słowackiego).

Samo powstanie „Beniowskiego” miało związek z trudną sytuacją Słowackiego, tak bowiem można ten stan nazwać. Ambitny i niezwykle utalentowany twórca wciąż pozostawał w cieniu Mickiewicza, a krytycy - zapatrzeni w autora „Pana Tadeusza” - często byli dla niego nie tyle bezwzględni, co po prostu niesprawiedliwi. Podjął więc poeta próbę dorównania wieszczowi i stworzył poemat „Beniowski”. W 1840 ukończonych zostało pięć pieśni oraz fragment szóstej. Jednak bolesne dla Słowackiego wydarzenie, jakim było spotkanie z Mickiewiczem w czasie uczty wydanej na jego cześć (25 grudnia 1840), doprowadziło do zmiany koncepcji utworu. Chociaż poetycki pojedynek zakończył się zgodą, komentatorzy i prasa ponownie bezwzględnie ocenili Słowackiego, posiłkując się stwierdzeniem Mickiewicza, zarzucali mu brak obecności Boga w jego twórczości.
Słowacki dokonał kilku zmian w dotychczasowej formie dzieła i opublikował pięć pieśni w 1841 r. Reakcja odbiorców była przychylna - nowy, świeży i nietuzinkowy utwór przykuł uwagę krytyków.

Czas i miejsce akcji

Akcja pięciu pieśni „Beniowskiego” rozgrywa się na Podolu i Ukrainie. Wydarzenia przedstawione w poemacie obejmują kilka lub kilkanaście dni.
Swych bohaterów osadził Słowacki w trudnym kontekście historycznym. Trwała konfederacja barska (1768 - 1772), a wraz z nią bunty chłopskie na terenach Ukrainy.

Interpretacja

„Beniowski” jest dziełem niezwykle złożonym i zróżnicowanym. Fabuła, a raczej jej zalążek przedstawiony w pięciu pieśniach, schodzi tutaj na dalszy plan, stanowiąc dla narratora pretekst do przedstawienia własnych przemyśleń. To właśnie one stają się punktem centralnym dzieła.

Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na stosunek twórcy do pisanego tekstu. Narrator wielokrotnie podkreśla fakt, iż jest podmiotem konstytuującym świat. To od niego zależą losy przedstawianych postaci, to on ma wpływ na to, co „zobaczy” odbiorca. Może więc zmieniać wiedźmę w służącą, może z pewną dozą złośliwości rozdzielać bohaterów i plątać ich drogi. Pytania, jakie kieruje do czytelnika, podkreślają jego władzę nad organizacją tekstu.

Swoistą grę prowadzi narrator z konwencjami literackimi i autorami - szczególnie z Mickiewiczem. W „Beniowskim” można odnaleźć wiele nawiązań do „Konrada Wallenroda” i „Pana Tadeusza” (zarówno na płaszczyźnie stylistycznej, jak i w treści). Najważniejsze zarzuty, jakie wysuwa on wobec autora tych dzieł, czyli swojego rywala, to usypianie narodu, tworzenie mitów i przesadne wykorzystywanie symboliki narodowej. Dla Słowackiego znacznie większe znaczenie ma działanie - jako główne zadanie poety widzi on właśnie wskazywanie drogi narodowi, mobilizowanie i zachęcanie do stawienia czoła piętrzącym się przeciwnościom.

Równolegle autor „Beniowskiego” obficie czerpie ze skarbnicy, jaką jest literatura, pokazując powtarzalność i podkreślając szczególną rolę twórcy - kreatora.

Słowacki krytycznie odnosi się także do rzeczywistości historycznej przedstawionej w dziele. Nieprzypadkowo wybrał konfederację barską, która była wręcz mitologizowana w kręgach emigracyjnych. Starał się więc uwypuklić mroczną stronę tego zrywu - brak odpowiedniej organizacji, porywczość walczących itp.

Autor nie stroni również od polemiki z krytykami. W otwarty sposób podkreśla swój talent, popisuje się doskonałą znajomością literatury, często odwołując się do największych twórców w historii. Z wielką swobodą bawi się słowem, przełamuje kolejne konwencje, wyśmiewa skostniałą rzeczywistość literacką - autorów i poetów biernie wylewających łzy nad okrutną rzeczywistością i za wszelką cenę starających się wpasować w obowiązujący (kształtowany właśnie przez Mickiewicza i przychylnych mu krytyków) paradygmat literacki.

Charakterystyka Beniowskiego

Maurycy Kaźmierz Zbigniew Beniowski to średnio zamożny szlachcic mieszkający na Podolu. W wyniku procesu sądowego traci odziedziczoną wioskę, a jego szanse na poślubienie Anieli - córki Starosty - gwałtownie spadają.

Tytułowy bohater poematu jest postacią reprezentującą stan szlachecki. Nie można zarzucić mu braku ambicji, gdyż z wielką determinacją postanawia podjąć starania o poprawę swego losu. Opuszcza więc Anielę, wierząc, że czeka go wielka przyszłość. Wszystko toczy się jednak nie po jego myśli - Beniowski zdaje się nie mieć wpływu na swój los, jakby mimowolnie wpada w tarapaty. Widząc twierdzę Bar i trwające oblężenie, długo nie może zdecydować, co powinien uczynić, ostatecznie podąża za gołębiami. W bohaterskim ataku pokonuje kozaków, a następnie wplątuje się w walkę z Sawą (powodowanym honorem).

Sam narrator wielokrotnie podkreśla, iż jego bohater jest postacią zwykłą, niewyróżniającą się. Nieustannie akcentuje jego brak doświadczenia, zarazem kontrastując go z zapalczywością i chęcią działania. Równocześnie nie pozwala czytelnikowi zapomnieć, iż to właśnie on - narrator - ma decydujący wpływ na zachowania Beniowskiego.

Protagonista poematu nie jest typowym bohaterem romantycznym. To nowy rodzaj postaci literackiej, która stoi w opozycji do dotychczasowych trendów epoki. Kreacja ta rzuca ironiczne światło na postaci, które wcześniej pojawiały się na literackiej scenie. Paradoksalnie - zdaje się podkreślać ich typowość, jednorodność.

Rozwiń więcej

Losowe tematy

Kamizelka – streszczenie plan...

Streszczenie Nowela rozpoczyna się stwierdzeniem o ludzkiej skłonności do gromadzenia rzeczy. Podczas wyliczeń narrator szczególną uwagę zwraca na kamizelkę. Jest...

Cechy klasyczne i romantyczne w...

„Oda do młodości” to utwór który stanowi przedstawienie cech klasycznych i romantycznych na zasadzie kontrastów. Dostrzec można krytykę klasycznego...

Mit o Pandorze - opracowanie (interpretacja...

Interpretacja Mit o Pandorze należy do mitów które wyjaśniać miały funkcjonowanie świata. Opowieść o zesłaniu kobiety z glinianą beczką pokazuje skąd...

Mała apokalipsa – streszczenie...

Streszczenie Oto nadchodzi koniec świata. Oto nadciąga zbliża się czy raczej przypełza mój własny koniec świata. Był beznadziejny dzień jesienny. Główny...

Wesele – streszczenie plan wydarzeń...

Streszczenie Akt I W listopadową noc 1900 roku w podkrakowskich Bronowicach odbywa się wesele. Dziennikarz rozmawia z Czepcem. Czepiec przekonuje że chłopi są bardzo wartościową...

Powrót prokonsula – interpretacja...

„Powrót prokonsula” Zbigniewa Herberta to wiersz którego tematem są moralne rozważania rzymskiego urzędnika. Tekst można również odczytywać...

Biedny chrześcijanin patrzy na...

„Biedny chrześcijanin patrzy na getto” to wiersz Czesława Miłosza pochodzący z tomu „Głosy biednych ludzi”. Utwór odnosi się do tragicznego...

Człowiek i zdrowie - interpretacja...

Bajka Ignacego Krasickiego „Człowiek i zdrowie” jest smutną uwagą nad bezmyślnością z jaką ludzie traktuję swoje ciała. W utworze przedstawione zostaję...

Niech żyje bal – interpretacja...

„Niech żyje bal” to wiersz Agnieszki Osieckiej – jednak zapewne większość osób kojarzy go jako piosenkę brawurowo wykonywaną przez Marylę Rodowicz....