Unikalne i sprawdzone teksty

Popiół i diament – streszczenie, plan wydarzeń

Streszczenie

Motto: Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, / Wokoło lecą szmaty zapalone, / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, / Czy to, co twoje, ma być zatracone? / Czy popiół tylko zostanie i zamęt, / Co idzie w przepaść z burzą? - czy zostanie / Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament, / Wiekuistego zwycięstwa zaranie... (fragment „Za kulisami” Norwida).

Podgórski gwałtownie zatrzymał jeepa, którym podróżował wraz z dwoma uzbrojonymi milicjantami i Sekretarzem Partii Robotniczej Szczuką. Mężczyźni zmierzali na zebranie partii, lecz uwagę Podgórskiego zwróciła dziwnie znajoma postać kobiety. Wyszedłszy z pojazdu, zbliżył się do niej. Była to Alicja Kossecka, żona Antoniego Kosseckiego, sędziego, człowieka uczciwego i prawego. Rozmowa trwała tylko chwilę. Mężczyzna dowiedział się, że sędzia powrócił do domu, po czym zapowiedział rychłe odwiedziny. Następnie wsiadł do jeepa.

Po chwili bohaterowie przejeżdżali przez niewielki rynek. W umieszczonym nad placem głośniku odezwał się donośny głos, który informował, że wczoraj, tj. 4 maja 1945 r., w kwaterze bojowej marszałka Montgomery'ego zawarto układ o kapitulacji. Dookoła gromadzili się ludzie, a Podgórski musiał gwałtownie hamować i trąbić, by przebić się przez tłumy.

Gdy opuszczali miasteczko, rozmawiali o Kosseckim. Podgórski pracował przy nim w sądzie i bardzo dobrze go wspominał. Jednak w czasie wojny sędziego osadzono w obozie Gross-Rossen. Przebywał tam również Szczuka. Jednakże nie do końca kojarzył blondyna z Ostrowca (Kosseckiego na pewno aresztowano pod innym nazwiskiem).

W pewnym momencie bohaterowie zauważyli przewróconego jeepa i zbiegowisko ludzi. Dwóch milicjantów oznajmiło im, że zabito Smolarskiego i Gawlika. Podgórski i Szczuka byli przekonani, że zamachowcom chodziło o nich, a przed niechybną śmiercią uratowało ich opóźnienie. Gdy odchodzili z miejsca wypadku, Podgórski przypomniał sobie obozowe nazwisko Kosseckiego, które brzmiało Rybicki. Szczuka na pewno je kojarzył.

II

Antoni Kossecki przebywał w domu już od kilku dni. Miał jednak pewne trudności z przyzwyczajeniem się do nowych warunków, co niepokoiło jego żonę. Sędzia wywodził się z ubogiej rodziny, a swój życiowy sukces zawdzięczał ambicji, wytrwałości i uporowi. Nie należał bowiem do ludzi szczególnie uzdolnionych lub urodzonych pod szczęśliwą gwiazdą. Jednak i do niego uśmiechnął się los, a stało się to, gdy poznał Alicję Skorodyńską, młodą repatriantkę. Niedługo później wzięli ślub, następnie doczekali dwóch synów - Andrzeja i Alka.

Po wybuchu II wojny światowej Antoni opuścił wraz ze starszym synem Ostrowiec i udał się do Warszawy. Tymczasem w rodzinnym mieście bohatera rozpoczęto akcję wysiedlania ludzi z Osiedla (była to dzielnica zamieszkana przez ludzi zamożnych i wpływowych). Pani Alicja otrzymała mieszkanie zwolnione przez żydowską rodzinę, która trafiła do getta. Ze stolicy dotarły do niej przykre wiadomości - donoszono bowiem, że jej mąż został aresztowany, o Andrzeju natomiast nie wspominano (zniknął gdzieś w Warszawie). Pani Alicja otworzyła więc zakład tkacki, a niewielkie dochody wystarczały na utrzymanie jej i syna.

W okresie tym Osiedle zostało opanowane przez Niemców. Najlepsze wille przemieniły się w siedziby oficerów i wpływowych osób sprzyjających najeźdźcom. Dopiero gdy front przeszedł przez Ostrowiec, pani Alicja wróciła do dawnego domu i zabarykadowała się w nim.

III

Dom został przez Niemców „okaleczony”. Po zakończeniu wojny zamieszkiwali go Alicja, pan sędzia (wciąż nie mógł odzyskać równowagi), Alek, Andrzej (w czasie konfliktu przynależał do partyzantki) oraz Rozalia - sześćdziesięcioletnia służąca.

Pewnego dnia, gdy pani Alicja chciała zapłacić za wełnę, zorientowała się, że portfel jest pusty. O przywłaszczenie pieniędzy podejrzewała synów, lecz nie miała dowodów. Ostatecznie udało jej się pożyczyć potrzebną kwotę od Andrzeja. Starszy syn gościł w tym czasie kilku kolegów, a z jego pokoju dobiegały odgłosy rozmowy dotyczącej spartaczonej roboty.

Gdy pani Alicja zeszła na dół, spotkała Antoniego. Mąż oznajmił, że chętnie napiłby się herbaty. Był jednak małomówny i wycofany. Kobieta miała nadzieję na jego stopniowy powrót do rzeczywistości, jaki mógłby nastąpić wraz z oswajaniem się przez sędziego z nową rzeczywistością. Próbowała nawet opowiadać mu o tym, z jakimi problemami musiała się zmagać w czasie wojny. Jednak Antoni wciąż pozostawał na to obojętny. Nie inaczej było, gdy opowiedziała mu o spodziewanej wizycie Franka Podgórskiego. Sędzia z niechęcią odnosił się do perspektywy spotkania dawnego współpracownika. Podkreślał, że po wszystkim, co przeżył, należy mu się nieco spokoju.

IV

Wieczorem Szczuka i Podgórski wrócili do miasta. Sekretarz Partii Robotniczej wysiadł pod hotelem „Monopol”. Zamierzał wkrótce odwiedzić Staniewiczową, siostrę żony (co ważne - kobieta złożyła wcześniej wizytę Kosseckim, ale nie została przyjęta przez sędziego). Na wieść o tym, że Podgórski wybiera się na Osiedle, by zawitać do Kosseckich, Szczuka poprosił go jeszcze o umówienie go z Kosseckim.

Następnie Szczuka wszedł do hotelu i kupił papierosy, którymi poczęstował portiera oraz stojącego obok młodego chłopaka (Maćka Chełmickiego). Po chwili sekretarz oddalił się do swego pokoju (numer siedemnasty). Tymczasem Chełmicki kontynuował rozmowę z portierem. Za wszelką cenę chciał zająć jeden z pokojów w hotelu. W końcu udało mu się dopiąć swego (dzięki opowieściom o Warszawie): otrzymał pokój numer osiemnaście (tuż obok Szczuki).

Wszedłszy do pokoju, Szczuka rozłożył się na łóżku i zaczął rozmyślać o tym, w jaki sposób umarła jedyna kobieta, którą kochał. Maria, jego żona, także przebywała w obozie w czasie wojny. Wiedział jedynie, że chorowała, że bardzo cierpiała. Od jednej z osadzonych usłyszał o tym, jak pewnego dnia schodziła z pola w asyście innych więźniarek.

Rozmyślania Szczuki przerwane zostały przez odgłos klucza przekręcanego w sąsiednich drzwiach. Czas płynął powoli, zapowiadany bankiet miał odbyć się dopiero za półtorej godziny. Dlatego postanowił odwiedzić Staniewiczową.

Jak każdego sobotniego popołudnia Staniewiczowie przyjmowali gości. Tym razem byli u nich państwo Puciatyccy oraz Fred Teleżyński (z Podlasia). W swoich rozmowach podejmowali oni temat przemian społecznych, które nastąpiły po wojnie.

Także w sąsiednim pokoju trwała żarliwa dyskusja. Przebywali tam Andrzej Kossecki i niejaki Waga. Syn sędziego opowiadał o spartaczonej robocie, dodał jeszcze, że zginęli niewinni ludzie. Waga podchodził do tego bez emocji, wykazując, że w ich „pracy” takie rzeczy się zdarzają. O wiele ważniejszą sprawą było rozprawienie się ze Szczuką. W tej sprawie porucznik Kossecki miał pewne wątpliwości. Kapitan pozostawał jednak niewzruszony. Druga wojna światowa kończyła się w nieco inny sposób niż przypuszczano. Zwyciężonymi były Niemcy, Rosja za to należała do grona zwycięzców. W tej sytuacji Polacy podzielili się na dwa obozy - sprzyjający i niesprzyjający wschodniemu sąsiadowi, chcący wprowadzić komunizm i panicznie bojący się nowego ustroju. Obaj rozmówcy należeli do drugiego, dlatego musieli dokończyć dzieła, które rozpoczęte zostało jeszcze w czasie wojny, i wywalczyć dla Polski wolność i niezależność. Szczuka był dla nich człowiekiem szczególnie groźnym - nie należał bowiem do karierowiczów, lecz kierował się autentycznymi ideałami.

Rozmowę Andrzeja i Wagi przerwał dźwięk dzwonka. To właśnie Szczuka złożył wizytę siostrze żony. Arystokratyczne towarzystwo z niechęcią odnosiło się do komunisty, a on nie starał się wywrzeć na nich dobrego wrażenia. W zasadzie przyszedł po to, aby oznajmić Staniewiczowej śmierć Marii. Nie zdążył jednak tego uczynić, gdyż po chwili wyszedł. W tym czasie całe towarzystwo rozważało udanie się na kolację do hotelu „Monopol”. Staniewiczowa zapytała Wagę i Andrzeja, czy pójdą uczcić z nimi koniec wojny. Kapitan odrzekł, że ma jeszcze jedno bardzo ważne spotkanie. Andrzej natomiast i tak zmierzał do hotelu.

Był wieczór. Alek szedł na umówione spotkanie i omal nie wpadł na udającego się do „Monopolu” brata. Udało mu się jednak uniknąć Andrzeja. Wkrótce dołączył do niego Felek Szymański i obaj dotarli na miejsce - do niewielkiej pieczary, w której czekali już Marcin Bogucki, Jurek Szretter i Janusz Kotowicz. Każdy z chłopaków miał przynieść określoną kwotę pieniędzy, jaką planowano przeznaczyć na zakup broni. Po kolei opowiadali, skąd je wzięli. Gdy przyszła kolej na Alka, czuł on głęboki wstyd. W końcu przyznał się, że ukradł pieniądze matce. Nie czuł jednak, by ktokolwiek go potępiał. Szretter, który przewodził grupie, musiał uspokoić Kotowicza, gdyż ten bardzo ostro zareagował na nieprzyniesienie przez Marcina pieniędzy (Marcin pochodził z biednej rodziny, utrzymywał się z dawanych lekcji). Zapadła decyzja, że to najbogatszy pokryje brakującą kwotę (potrzebne było 25 000, gdyż nadarzyła się jedyna w swoim rodzaju okazja zakupu broni). Kotowicz nie chciał przystać na takie zarządzenie. Doszło nawet do bójki między nim a Szretterem. Silniejszy i bardziej wysportowany Jurek szybko rozprawił się z Januszem, który obficie krwawił wskutek starcia. Zamożny chłopak wyciągnął z kieszeni plik banknotów i rzucił go na ziemię. Następnie począł się odgrażać i chciał opuścić jamę. Nie udało mu się - Szretter oddał w jego kierunku dwa strzały.

Widząc to wszystko, Marcin poczuł się rozczarowany i opuszczony. Nie dopuszczał takiego postępowania. Dlatego postanowił opuścić kolegów. Szretter pozwolił mu odejść, lecz zaznaczył, że następnego dnia pojawi się u niego któryś z nich.

V

W domu Kosseckich pojawił się Podgórski. Wizyta miała potrwać tylko chwilkę, lecz przeciągnęła się (ku zdziwieniu pani Alicji, która pracowała w kuchni wraz z Rozalią). Sędzia obawiał się pytań o obozową przeszłość, dlatego początkowo niechętnie patrzył na Podgórskiego. Ten jednak opowiadał o nowej Polsce oraz opisywał problemy, z jakimi zmagała się partia. W obliczu przeżyć rozmówcy Kossecki czuł się bezpiecznie, słuchał więc ze spokojem. Podgórski kontynuował, wyjawiając, że wojna nauczyła go patriotyzmu i komunizmu (w komunizmie widział jedyną nadzieję dla Polski). Sędzia jednak odżegnywał się od spraw politycznych, gdyż, jak mówił, przez całe życie trzymał się od nich z daleka. Podgórski przyznał, że Kossecki zdobył jego szacunek ciężką pracą, uczciwością i życzliwością, z jaką patrzył na ludzi, także właśnie na Podgórskiego, którego przed wojną wiele osób uważało za niebezpiecznego bolszewika.

Po chwili mężczyźni poruszyli temat minionych wydarzeń. Gospodarz zapytał gościa, czy znalazł się kiedyś w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Gdy ten odrzekł, że spotkało go coś takiego, sędzia doprecyzował, co miał na myśli. Chodziło mu o otwartą furtkę, która mogła uratować życie kosztem czyjegoś. Podgórski dał do zrozumienia, że jeśliby znalazł się w takiej sytuacji, nie rozmawiałby teraz z Kosseckim. Wojna jednak różnie wpływała na ludzkie umysły, a człowiek zawsze chciał ocalić siebie samego. Podgórski spytał rozmówcę, czy gdyby przewodniczył rozprawie, uniewinniłby człowieka, który uratował swoje życie kosztem cudzego. Kossecki stwierdził, że najprawdopodobniej nie wróci do sądownictwa, lecz gdyby jednak rzeczywiście znalazł się w takiej sytuacji, wydałby wyrok skazujący, bez zawahania.

Było już późno, więc Podgórski postanowił wrócić do siebie. Powiedział jeszcze Kosseckiemu o Szczucie i umówił ich na spotkanie. Kiedy już wyszedł, mąż pani Alicji zamknął się w swym gabinecie. Czuł w sobie przenikliwe, jadowite zimno. Ono nim trzęsło. Dobrze znał ten chłód. To był strach.

VI

Drewnowski - sekretarz prezydenta miasta - pojawił się w „Monopolu” około wpół do dziewiątej. Obowiązkiem podwładnego Święckiego było dopilnowanie, by kwestie organizacyjne związane z balem zostały dopięte na ostatni guzik. Mając na uwadze pogłoski o możliwym awansie Święckiego, o którym mówiono jako o przyszłym ministrze, Drewnowski chciał wypełnić swe obowiązki jak najlepiej. Miał przecież nadzieję, że i on skorzysta z sukcesu przełożonego.

Od początku sprawy nie układały się dobrze na sekretarza. Najpierw nieumyślnie potrącił partnerkę Krajewskiego, którego pamiętał jeszcze z młodości. Matka Drewnowskiego była praczką, a on często chodził z nią do domów zamożnych ludzi, by pomagać. Wpadka mężczyzny została odnotowana przez towarzystwo, słyszał on nawet wybuchy śmiechu i czuł, że to właśnie z niego kpią.

Po chwili Drewnowski usiadł przy barze w towarzystwie Pieniążka, jednego z ostrowieckich dziennikarzy. W głowie pracownika prasy szumiał alkohol. Powiedział sekretarzowi, że dużo wie na temat spodziewanego awansu Święckiego, czym skłonił Drewnowskiego, by ten wypił z nim parę kieliszków. Spirytus szybko wpłynął na percepcję sekretarza. Opowiadał więc Pieniążkowi, że wkrótce zajmie wyższe stanowisko niż Święcicki.

Tymczasem obecny w „Monopolu” Maciej Chełmicki rozmawiał z barmanką Krysią. Wkrótce dołączył do niego Andrzej Kossecki i obaj zajęli miejsce przy jednym ze stolików. Maciek zwrócił uwagę kolegi na uroczą barmankę, po czym stwierdził, że wyraźnie zdenerwowany kompan musi upić się na koniec dnia. Kossecki był jednak zamyślony. Głęboko przeżywał fakt, że wraz z końcem wojny wcale nie rodziła się nowa nadzieja.

Prezydent Święcki pojawił się w „Monopolu” jeszcze przed dziewiątą, a towarzyszyli mu wiceprezydent Weychert (architekt) oraz pan Kalicki (Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej). W czasie rozmowy ze Słomką - pochodzącym z Lwowa kierownikiem restauracji - Święcki wyznał, że wkrótce będzie ministrem, tak też kazał się tytułować. Zapytał jeszcze Weycherta o to, czy jego zdaniem warto zabrać Drewnowskiego do Warszawy. Architekt odpowiedział, że sekretarz sprawia wrażenie obrotnego i zaradnego człowieka. I właśnie w tym momencie stanął przed nimi Drewnowski. Pijany mężczyzna odniósł sukces, nienagannie przywitawszy się z dygnitarzami. Święcicki był jednak poirytowany - a to za sprawą obecności Pieniążka.

W drodze powrotnej do hotelu Szczuka, szukając schronienia przed ulewą, wszedł do sieni jednopiętrowego domu. Po chwili dołączyła do niego para, która również chciała uniknąć lecących z nieba strumieni. Z prowadzonej przez kobietę i mężczyznę rozmowy Szczuka wywnioskował, że ktoś im bliski wrócił z obozu koncentracyjnego. Była to siostra mężczyzny, która przebywała w Ravensbrucku. Mający nadzieję na uzyskanie informacji dotyczących żony Szczuka zapytał Szretterów (bo tak się przedstawili), czy może odwiedzić ich we wtorek. Usłyszał pozytywną odpowiedź.

Kiedy Szczuka wszedł do hotelu, spotkał Podgórskiego. Ten powiadomił sekretarza, że Kossecki zgodził się na spotkanie. Wtedy Szczuka wyznał, że w obozie znał Kosseckiego jako sztubowego Rybickiego, człowieka okrutnego, wyjątkową kanalię (sztubowy pomagał Niemcom w utrzymaniu porządku, a w zamian cieszył się lepszymi warunkami bytowania). Wsłuchując się w słowa Szczuki, Podgórski czuł, jak rodzi się w nim gniew.

Chełmicki i Kossecki pili wódkę i jedli. Maciek wciąż mówił o Krysi, zachwalając jej urodę. Jednak wkrótce do lokalu wrócili mecenas Krajewski i jego „świta”, którzy zajęli miejsce przy barze. Chełmickiemu niezbyt to odpowiadało, gdyż nie mógł patrzeć na barmankę ani z nią rozmawiać. Korzystając z okazji, Andrzej opowiedział mu o swej rozmowie z Florianem. Nie zostali zbesztani, a Florian wyraził zgodę na przeprowadzenie akcji przez Chełmickiego. Maciek wyznał, że poznał już Szczukę i zapewnił, że wszystko pójdzie szybko i sprawnie. Andrzej opowiedział jeszcze o aresztowaniu niejakiego Szarego. Teraz on miał zając pozycję mężczyzny, na którym można było postawić krzyżyk. Maciek pogratulował koledze i wyraził chęć wypicia kolejnej karafki. Andrzej odmówił; wódka nie smakowała mu tego wieczoru. Chełmicki podszedł więc do baru i umówił się z Krysią na godzinę 11 w pokoju 18.

Tymczasem przyjęcie na cześć sekretarza trwało w najlepsze. Szczuka siedział naprzeciwko Święckiego, mając po jednej stronie Weyherta, po drugiej Kalickiego. Cieszył się na możliwość porozmawiania z Kalickim, którego doskonale znał jeszcze z czasów przedwojennych (razem byli w Genewie, dzielili nawet pokój). W chwilach, kiedy nie był absorbowany przez resztę zebranych, zwracał się Szczuka do Kalickiego. Ten jednak niewiele mówił i spoglądał przed siebie pustym wzrokiem. Sekretarz dowiedział się, że przewodniczący stracił w wojnie żonę i dwóch synów. Nie mógł wiele powiedzieć dawnemu przyjacielowi. Kalicki po chwili dodał, że ludzie jego pokroju nie są już partii potrzebni. Był socjalistą z zasadami, z własnymi przemyśleniami i pomysłami. Z przerażeniem patrzył więc na ludzi typu Święckiego i reszty.

Nadszedł czas przemówienia prezydenta Ostrowca, a wkrótce już ministra. Rozpoczął tymi słowy: Szanowni towarzysze! Dzień dzisiejszy jest wielkim zwycięstwem odrodzonej Polski. Ofiary, które złożyliśmy w walce z faszyzmem, nie poszły na marne. Faszyzm skapitulował...

W innej części miasta Jurek Szretter, Felek Szymański i Alek właśnie wrzucili ciało zabitego kolegi do rzeki. Dla młodego Kosseckiego było to bolesne przeżycie. Schował się więc w krzakach i długo wymiotował.

W „Monopolu” pojawiła się Staniewiczowa w otoczeniu arystokratycznych przyjaciół. Restaurator Słomka prędko dostrzegł hrabiego Puciatyckiego i krzyknął, ażeby zrobić dla nich miejsce przy stoliku. Nie było to jednak łatwe, gdyż wszystkie miejsca już zajęto. Puciatycki postanowił więc podejść do baru. Za ladą stała przecież Krysia Rozbicka, córka mężczyzny, który ogromnie kochał się niegdyś w żonie Puciatyckiego.

Przy toalecie siedziała stara Jurgielewiczowa, zwana Jurgeluszką, wdowa po zmarłym przed laty portierze „Monopolu”. Robiła na drutach sweter dla ukochanego wnuka (Felka) i obserwowała bawiących się.

Tymczasem grała już orkiestra, a wszyscy oczekiwali na występ Hanki Lewickiej oraz Steifferta i Kochańskiej - pary znanych tancerzy. Wśród towarzystwa skupionego wokół Staniewiczowej trwała gorąca rozmowa. Fred Teleżyński stwierdził, że być może zostanie szoferem, gdyż dawne czasy już minęły. Na te słowa przedstawiciele arystokracji wyraźnie się oburzyli. Fred podszedł więc do Krysi, którą znał z wcześniejszych wizyt w „Monopolu”. Barmanka przyznała mu rację.

Rozmowa Freda z Krysią nie umknęła uwadze Chełmickiego. Maciek zapytał Andrzeja, kim jest ten mężczyzna. Kossecki odpowiedział, że nie wie, po czym oznajmił chęć opuszczenia lokalu. Na ulicy natrafił na patrolujących ulicę żołnierzy, lecz ci jedynie skierowali na niego strumień światła, a po chwili odeszli.

Było już późno, gdy Alek wszedł do domu. Powitała go Rozalia. Odmówił jednak zjedzenia kolacji, ale chętnie wypił herbatę. W korytarzu czekała na niego matka. Pani Alicja nie była zła o późny powrót, lecz o przywłaszczone przez syna pieniądze. Alek powiedział jej, że musiał pożyczyć je młodemu Szretterowi, gdyż ojciec zapomniał mu zostawić, a koniecznie musiał za coś zapłacić. Po chwili wyjął z kieszeni odpowiednią kwotę i oddał matce, twierdząc, że już je odzyskał. Dodał jeszcze, że byli z Jurkiem w kinie. Pani Alicja uspokoiła się i pierwszy raz od dawna zapłakała ze szczęścia.

Stefka spóźniła się do pracy. Przyszła zapłakana, czego Słomka początkowo nie dostrzegł. Zorientował się, gdy dziewczyna powiedziała, że zabili Staśka Gawlika, jej Staśka (Gawlik był przypadkową ofiarą zamachu przygotowanego na Szczukę i Podgórskiego).

Trwał już koncert Hanki Lewickiej, a goście rozmawiali o nowym ustroju politycznym oraz sytuacji na arenie międzynarodowej. Nie brakowało również pytań o koneksje i wzajemne zależności poszczególnych osób. Przodował w nich Pieniążek, który starał się jak najlepiej rozeznać sytuację. W końcu Pawlicki zabrał dziennikarza, zaprowadził go do toalety i zamknął w jednej z separatek. Wszystkiemu ze zdziwieniem przyglądała się Jurgielewiczowa.

Podgórski siedział przy stole, lecz nie potrafił dostosować się do panującego w „Monopolu” nastroju. Wciąż rozmyślał o końcu wojny i otwierającej się nowej szansie. Tymczasem Szczuka rozmawiał z Kalickim, który nieustannie krytykował komunistów, twierdząc, że przegrywają Polskę. Nagle rozległ się odgłos stukania w szklankę - to Weychert dał znak, że chce przemówić.

Andrzej wrócił do domu. W korytarzu czekała na niego matka, która chciała oddać mu pożyczone wcześniej pieniądze. Syn najpierw odmówił, ale później przyjął usilnie wciskany przez matkę zwitek. Na parapecie siedział Alek. Młody chłopak chciał porozmawiać z bratem, lecz ten przepędził go i powiedział, że musi zapalić papierosa. Po chwili z okna dostrzegł jednego z radzieckich żołnierzy, który stał w oświetlonych drzwiach. Patrzył na niego ze zdziwieniem - łączyło ich przecież tak wiele, a być może więcej dzieliło. Gdy Andrzej szykował się do snu, Alek odezwał się jeszcze raz. I tym razem starszy brat powiedział, by dał mu spokój. Po kilku minutach Andrzej usłyszał jednak stłumiony płacz Alka. Podszedł wtedy do niego, lecz Alek kazał mu odejść.
Tymczasem w „Monopolu” trwała zabawa. Na scenie pojawiła się długo wyczekiwana Hanka Lewicka, która w piosence wróciła do czasów wojny.

VII

Antoni przebudził się w środku nocy. Dręczyły go koszmary, wciąż słyszał krzyki bitych ludzi. Ze snu wyrwała się także Alicja, która chciała w jakiś sposób pomóc mężowi. Przecież byli ze sobą od 20 lat, a zazwyczaj towarzyszyło im szczęście. Chciała więc, aby Antoni podzielił się z nią dręczącymi go myślami. Mężczyzna początkowo zamierzał brutalnie uciąć temat, ale kiedy mu się nie udało, zasugerował w rozmowie, że był sztubowym. Alicja nie uświadomiła sobie obozowej przeszłości męża (pod nazwiskiem Rybicki), powiedziała jednak: Pomyśl, Antoni, jaki okropny los takich ludzi, nawet jeśli ich nie dosięgnie kara. Mimo kolejnych prób Kosseckiego Alicja nie chciała uwierzyć, że mógł on być sztubowym.

Zamknięty w toalecie Pieniążek nie dawał Jurgielewiczowej spokoju, krzycząc i szamocząc się. Wkrótce wydawane przez niego odgłosy ucichły, a zmartwiona ciszą kobieta otworzyła drzwi. Dojrzała wówczas dziennikarza skulonego w rogu separatki. Okazało się, że mężczyzna spał. Spokój nie trwał jednak długo - po chwili Pawlicki przyprowadził kolejnego „klienta”. Był to kompletnie pijany Drewnowski. Jurgeluszka dobrze znała jego matkę oraz samego sekretarza - jeszcze z czasów, gdy był młody. Teraz nie mógł nawet utrzymać się na nogach ani przechylić wręczonej przez kobiety szklankę. Po chwili wrócił jednak do siebie i rozpoznał Jurgielewiczową. Wiedział już, że z jego kariery nici, gdyż oznajmił mu to sam Święcki (a przy pożegnaniu powiedział Pawlicki). Dlatego prosił znajomą matki, by ta zachowała tę wiadomość dla siebie. Zarazem winą obarczał Pieniążka.

Dochodziła dwunasta. Weychert i Pawlicki (redaktor „Głosu Ostrowieckiego”) zastanawiali się, co robić dalej. W końcu Święcki stwierdził, że czas już kończyć przyjęcie. Szczuka i Kalicki pożegnali się dość niezręcznie, zupełnie nie wspominając o spotkaniu w nieodległej przyszłości.

Krysia i Maciek spędzili upojne chwile w wynajętym przez młodzieńca pokoju. Chełmicki czuł bliskość Rozbickiej i czuł się z tego powodu szczęśliwy. Chciał jej nawet powiedzieć, że chociaż znają się tylko chwilę, czuje do niej coś głębokiego. Nie zrobił tego jednak, a Krysia przyznała, że przyszła do niego, ponieważ jest mężczyzną, w którym nie mogłaby się zakochać. Następnie Maciek dowiedział się, że mieszkała w Mogilnie koło Poznania, później przeniosła się do Warszawy, a ostatecznie trafiła do Ostrowca. Jej ojciec został aresztowany po wybuchu wojny (zmarł w Dachau), matka zginęła zaś w czasie powstania. Chełmicki również podzielił się swymi doświadczeniami czasu wojny - stracił matkę i brata, ojciec za to przebywał w Anglii. Oboje postanowili także spotkać się następnego dnia.

Szczuka wrócił do swego pokoju nieco po północy. Zabawa w „Monopolu” wciąż trwała. Konferansjer Kotowicz (ojciec Janusza) zażądał, by orkiestra grała dalej, najlepiej coś doskonale znanego. Wybór padł na jednego z polonezów Chopina (A-dur). Taniec poprowadzili Kotowicz i Seiffert, a za nimi podążały kolejno wywoływane pary. Do zabawy nie dołączyli tylko major Wrona (młody mężczyzna, zatwardziały orędownik nowego porządku) oraz Fred Teleżyński, którzy rozmawiali przy barze (Fred wyraźnie zaznaczał, jak bardzo gardzi arystokracją).

VIII

Pod datą 6 maja (niedziela) Jurek Szretter opisał w swoim pamiętniku sprawy związane z grupą, której przewodził. Alka Kosseckiego przedstawił jako chłopaka podatnego na manipulacje i odznaczającego się wynikającą z tchórzostwa odwagą (próba maskowania lęku). Od tego zajęcia oderwał Jurka dźwięk dzwonka. Z wizytą przyszedł Kotowicz (ojciec). Były dyrektor teatru chciał rozmawiać właśnie z Jurkiem. Wiedział o przyjaźni, która łączyła go z Januszem, dlatego chciał zapytać, czy nie wie, gdzie podział się chłopak. Wieczorem Janusz miał przy sobie depozyt (zobowiązał się dostarczyć go do „Monopolu”) - sporą liczbę banknotów. Szretter powiedział, że minął Janusza wieczorem na ulicy, ale nie był pewny, czy chłopak go poznał, miał iść bowiem w towarzystwie dwóch mężczyzn. Kotowicz badawczo przyglądał się chłopakowi i uwierzył w jego wersję. Dodał również, że należy poczynić pewne starania o lepsze lokum dla rodziny zasłużonego profesora.

Jurek wyszedł z domu i spotkał się z Felkiem. W czasie drogi do Marcina opowiedział mu o spotkaniu z Kotowiczem. Kiedy dotarli do skromnego drewnianego domku, drzwi otwarła pani Bogucka. Owszem, młodzieńcy zastali Marcina, lecz ten był niedysponowany. Wieczorem dostał krwotoku, był bardzo zmęczony. Jurek przywitał się z siostrą Marcina, a po chwili obaj goście weszli do pokoju chorego. Leżący w łóżku chłopak chciał dowiedzieć się, co koledzy zrobili z Kotowiczem, ale Jurek nie zamierzał mu tego wyjaśniać. W końcu Szymański i Szretter wyszli. W przedpokoju Jurek dał pani Boguckiej nieco pieniędzy, by miała za co leczyć Marcina. Wtedy Bogucki zawołał samego Jurka. Najpierw kazał matce oddać pieniądze, a później powiedział Szretterowi, że był jego najlepszym przyjacielem i bardzo go zawiódł.

Jurek i Felek opuścili dom Marcina i wkrótce spotkali się z Alkiem, który już na nich czekał. Omówiwszy najważniejsze sprawy (Kossecki zwrócił uwagę, by nie opisywać mężczyzn towarzyszących Januszowi zbyt dokładnie - dzięki temu ich wersja będzie bardziej prawdopodobna), postanowili kupić trzy porcje lodów i udać się nad rzekę. W drodze Szretter był wyraźnie niezadowolony, szedł kilka kroków przed Alkiem i Felkiem. Kiedy dotarli już na miejsce, Alek pierwszy wskoczył do wody, a za nim podążył Felek. Jurek został na brzegu i rozłożywszy się wygodnie, cieszył się promieniami słońca. Wkrótce dołączył do niego Kossecki, który niewiele myśląc, postawił koledze ultimatum. Od tego momentu Szretter miał dzielić się władzą z Kosseckim, inaczej nie będzie mógł liczyć na jego lojalność.

Krysia i Maciek siedzieli na tarasie cukierni Balabanowicza. Ich rozmowę przerwało pojawienie się Lilki Hańskiej, także pracownicy „Monopolu”. Najpierw opowiedziała ona o zakończonej nad ranem zabawie, a później oznajmiła Krystynie, że chętnie ją zastąpi. Chełmicki i Rozbicka mieli więc cały wieczór dla siebie. Maciek zaczął mówić o tym, jak bardzo chciałby zmienić swoje życie, zdać maturę, iść na politechnikę. Ta zmiana zaszła w nim za sprawą Krysi, którą pocałował i nazwał miłością.

Kiedy Krysia i Maciek schodzili z werandy, natrafili akurat na Jurka i Alka. Maciek poprosił Kosseckiemu, by ten przekazał bratu, że Chełmicki chce się z nim spotkać następnego dnia. Chłopcy zmierzali na spotkanie z Klimczakiem, starszym uczniem tej samej szkoły, jednym z ulubieńców profesora Szrettera. Wysoki blondyn siedział w towarzystwie mężczyzny, do którego zwracał się po imieniu (Franek) i o którym mówił, że właśnie niedawno wrócił na właściwą drogę. Po krótkich pertraktacjach udało się uzgodnić wszystkie warunki przekazania broni.

Jurek i Alek wciąż siedzieli przy stole, gdy pojawił się dyrektor Kotowicz. Zapytany przez Szrettera odpowiedział, że Janusz jeszcze nie wrócił. Doradził Jurkowi, by postawił na przyjacielu krzyżyk, gdyż ten najpewniej wziął pieniądze i uciekł zażywać różnorodnych uciech.

IX

W dni powszednie Krysia przychodziła do pracy na siódmą. Maciek właśnie ją odprowadzał, gdy pod „Monopol” zajechał jeep. Wysiadł z niego Szczuka, a na widok sekretarza Chełmicki zdrętwiał, co nie umknęło uwadze Krysi. Uspokoiwszy ukochaną, młodzieniec oznajmił, że przyjdzie do niej po rozmowie z Andrzejem.

Okazało się, że Kossecki sam szukał Chełmickiego, ponieważ chciał ustalić z nim ostateczny plan. Propozycja Andrzeja zakładała wyjazd do Kalinówki i przydzielenie Maćkowi kilku pomocników. Chełmicki nie chciał jednak o tym rozmawiać, pragnął, by Andrzej był jego przyjacielem, nie dowódcą. Wyznał, że nie wie, dlaczego miałby zabić Szczukę, że nie widzi w tym wszystkim sensu. Pragnął ustabilizować swoje życie. Usłyszawszy od Kosseckiego krótką mowę na temat honoru, zmienił zdanie i postanowił wykonać misję. Zaznaczył jednak, że będzie to ostatni raz - później stanie się wolnym człowiekiem. Mężczyźni pożegnali się, a na odchodne Maciek zapytał Andrzeja, czy wierzy on w swoją słuszność. Kossecki odpowiedział: Nie. Ale to jest bez znaczenia. Bywaj.

Chełmicki napisał do Krysi list o takiej treści: Kochana, jestem wolny, ale dopiero jutro wieczorem. Nie mogę inaczej. Nie przychodź dzisiaj. Wszystko ci potem wytłumaczę i błagam, nie niepokój się. Jutro musze jechać do Warszawy. Pociąg przychodzi tu o dziewiątej wieczorem. Jeżeli możesz pojechać ze mną, napisz mi: tak. Spotkamy sie na dworcu. Jeżeli nie będziesz mogła, postaram sie albo przyjść do ciebie przed odjazdem, albo zaraz z Warszawy napisze, podając adres. Kochana, bądź dobrej myśli. Tylko do jutra. Jeszcze tylko jeden dzien. Nic się nie niepokój! Wiadomość przekazał Rozbickiej boy, który bardzo szybko przyniósł odpowiedź. Brzmiała ona: Tak. Kocham cię.

X

Chełmicki udał się na cmentarz zbyt wcześnie (tego dnia odbywał się pogrzeb zamordowanych pracowników cementowni). Przechadzał się więc między grobami, a jego uwagę zwrócił jeden z napisów: Przechodniu / Byłem kim jesteś / Będziesz kim jestem / Módlmy się za siebie nawzajem. Pomodlił się więc i poszedł dalej. Po chwili zatrzymał się po raz drugi, tym razem przy grobie Juliusza Sadzewicza, żołnierza Legionów, który zmarł, będąc jego rówieśnikiem. Chełmicki dokładnie przeczytał epitafium: Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, Wokoło / lecą szmaty zapalone; / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, Czy to, co / twoje, ma być zatracone? Czy popiół tylko zostanie i / zamęt, Co idzie w przepaść z burza? - czy zostanie Na / dnie popiołu gwiaździsty dyjament, Wiekuistego / zwycięstwa zaranie...

Maciek wciąż rozmyślał. Z tego stanu wyrwało go dopiero pojawienie się konduktu żałobnego. Młodzieniec szybko wmieszał się w tłum, zajmując miejsce obok robotników (powiedzieli mu oni, że jest to pogrzeb ofiar faszystowskich zbrodniarzy). Wkrótce zaczął przemawiać Szczuka, który poruszył temat ludzkiej godności. Istniała w jego opinii tylko jedna możliwość pozbawienia jej człowieka - śmierć w imię zniewalających idei.

Po pogrzebie Szczuka postanowił odwiedzić Szretterów. Nie chciał jechać z Podgórskim i Kalickim - na ulicę Zieloną udał się pieszo. W domu nie zastał ani profesora Szrettera, ani jego żony. Został jednak wpuszczony i odbył rozmowę z siostrą mężczyzny. Okazało się, że znała ona Marię, była z nią w jednym bloku przez 2 lata. Wychudzona kobieta opisała żonę Szczuki jako postać wspaniałą i uwielbianą przez więźniarki. Swoim nastawieniem, ofiarnością i gotowością niesienia pomocy uratowała wiele kobiet przed śmiercią lub załamaniem. Sama nie podołała, lecz wciąż żyła w pamięci tych, które przeżyły. Słuchając tego, Szczuka odczuł ulgę, wiedział, że nie pomylił się, przemawiając na cmentarzu.

Tymczasem Chełmicki policzył do 60 i podając się za pracownika elektrowni, wszedł do mieszkania. Szybko zamknął kobiety w spiżarni, a następnie wszedł do pokoju z rewolwerem. Po chwili opuścił miejsce zbrodni i pokonawszy nieco dystansu zatrzymał się w miejskim szalecie. Rewolwer wyrzucił do dziury kloacznej.

Chełmicki był już na rynku, gdy z głośników podano komunikat o podpisaniu przez Niemcy aktu bezwarunkowej kapitulacji. Kiedy dotarł do hotelu, potargał sztuczne dokumenty na nazwisko Cieszkowski (przygotowane na wypadek szerzej zakrojonej akcji).

Antoni Kossecki, założywszy płaszcz i kapelusz, gotów był do wyjścia. Pani Alicja przyjęła to z radością i zapytała, czy mąż wróci na kolację. Były sędzia odpowiedział twierdząco, po czym opuścił dom. Nastawiony był optymistycznie. Pragnął bowiem zostawić przeszłość za sobą, wierzył nawet, że Szczuka okaże się człowiekiem rozsądnym, który zrozumie jego wybór.

Kiedy Kossecki podszedł pod „Monopol”, dowiedział się, że Szczuka został zabity. Szybko sprawdził tę wiadomość u Podgórskiego. Dawny znajomy poprosił go o rozmowę, która dotyczyła właśnie działania Kosseckiego (Rybickiego) w obozie. Sztubowy niczego się nie wyparł, choć próbował przekonać Podgórskiego do swych racji, dodając, że w czasie pokoju znowu może stać się szanowaną i wartościową dla społeczeństwa jednostką. Podgórski omal mu nie zaufał, jednak ostatecznie sięgnął po telefon i zadzwonił po majora Wronę.

Maciej Chełmicki wymeldował się z hotelu, a portier pożegnał go jako bardzo bliskiego towarzysza. Uporawszy się z misją, bohater chciał jechać do Kalinówki, ale ostatecznie zmienił zdanie (po rozmowie z szoferem). Do odjazdu pociągu zostało jeszcze trochę czasu, więc Chełmicki postanowił się przespacerować. W pewnym momencie dostrzegł przed sobą trzech żołnierzy z pepeszami. Widok umundurowanych mężczyzn przeraził go do tego stopnia, że zaczął uciekać. Wtedy rozległy się strzały, a Maciek padł na ziemię. Wciąż żył, lecz jego oczy zasłaniała coraz gęstsza mgła. Żołnierze przeszukali go, ale nie znaleźli nic, co mogłoby budzić jakiekolwiek podejrzenia. Jeden z nich zawołał: Człowieku, po cos uciekał?

Plan wydarzeń

1. Szczuka i Podgórski w drodze na zebranie partii.
2. Spotkanie Alicji Kosseckiej.
3. Bohaterowie natrafiają na miejsce zamachu - Gawlik i Smolarski zamordowani.
4. Historia Kosseckich.
5. Zniknięcie pieniędzy w domu pani Alicji.
6. Andrzej wspiera matkę.
7. Rozmowa pani Alicji z dziwnie zachowującym się mężem.
8. Szczuka i Podgórski wracają do Ostrowca.
9. Pierwsze spotkania sekretarza z Maćkiem Chełmickim (hotel „Monopol”).
10. Szczuka rozmyśla nad losem Marii.
11. Spotkanie u Staniewiczów (wizyta Szczuki oraz tocząca się w zamkniętym pokoju rozmowa Andrzeja Kosseckiego z Wagą).
12. Zebranie grupy, do której należał Alek.
13. Kłótnia o pieniądze.
14. Szretter zabija Kotowicza.
15. Rozczarowany Marcin opuszcza kolegów.
16. Wizyta Podgórskiego w domu Kosseckich.
17. Podgórski i Kossecki rozmawiają o wojnie.
18. Były sędzia otrzymuje wiadomość, że Szczuka chce się z nim spotkać.
19. Ostatnie przygotowania do przyjęcia w „Monopolu”.
20. Drewnowski spotyka Pieniążka. Sekretarz prezydenta i dziennikarz piją razem wódkę.
21. Maciek Chełmicki poznaje Krysię Rozbicką.
22. Spotkanie Chełmickiego z Andrzejem Kosseckim.
23. Prezydent Święcki pojawia się w „Monopolu”.
24. Szczuka poznaje profesora Szrettera i dowiaduje się, że jego siostra przebywała w Ravensbrucku.
25. Szczuka przychodzi do „Monopolu”.
26. Sekretarz partii rozmawia z Podgórskim. Wyjawia mu, że Kossecki w był w obozie sztubowym (pod nazwiskiem Rybicki).
27. Chełmicki i Kossecki omawiają zamach na Szczukę.
28. Rozmowa Szczuki z Kalickim, dawnym przyjacielem.
29. Szretter i pozostali członkowie bandy pozbywają się ciała Kotowicza, wrzucając je do rzeki.
30. Staniewiczowa i jej towarzystwo pojawiają się w „Monopolu”.
31. Nocny powrót Andrzeja i Alka do domu.
32. Oschłość starszego brata, który nie chciał wysłuchać Alka.
33. Początek koncertu Hanki Lewickiej.
34. Rozterki Podgórskiego.
35. Koszmarna noc Antonieto Kosseckiego.
36. Krysia odwiedza Maćka w pokoju.
37. Szczuka wraca do najmowanego lokum.
38. Zabawa wciąż trwa.
39. Stary Kotowicz (ojciec Janusza) odwiedza Jurka Szrettera.
40. Jurek i Felek wybierają się do Marcina.
41. Ciężka choroba Marcina.
42. Chłopak wyznaje, że rozczarował się postawą Jurka.
43. Alek dołącza do Felka i Szrettera.
44. Spotkanie Krysi i Maćka w cukierni Balabanowicza.
45. Alek i Jurek rozmawiają z Klimczakiem w sprawie kupna broni.
46. Maciek odprowadza Krysię do pracy.
47. Spotkanie Chełmickiego z Andrzejem Kosseckim.
48. Długa i pełna emocji rozmowa młodych mężczyzn.
49. List Chełmickiego do Krysi i wyznanie miłości.
50. Pogrzeb Gawlika i Smolarskiego.
51. Szczuka odwiedza siostrę Szrettera.
52. Podający się za pracownika elektrowni Maciek dokonuje egzekucji Szczuki.
53. Antoni Kossecki udaje się do „Monopolu”, by porozmawiać ze Szczuką.
54. Chełmicki wymeldowuje się z hotelu.
55. Rozmowa Kosseckiego z Podgórskim, jednoznaczne potępienie postępowanie byłego sędziego.
56. Chełmicki w oczekiwaniu na pociąg przechadza się ulicami.
57. Spotkanie oddziału wojska i Chełmickiego.
58. Szybka ucieczka Maćka.
59. Śmiertelne strzały.
60. Żołnierze przeszukują i zastrzelonego.
61. Z ust jednego spośród mundurowych pada pytanie: Człowieku, po cos uciekał?

Rozwiń więcej

Losowe tematy

Świtezianka – interpretacja i...

Streszczenie Ballada rozpoczyna się opisem spaceru. Przedstawiony strzelec każdej nocy spotyka się z ukochaną w ciemnym borze. Spacerują razem przy świetle księżyca....

Akademia Pana Kleksa – opracowanie...

Geneza Książka Jana Brzechwy „Akademia Pana Kleksa” została napisana w 1946 r. W latach późniejszych (1961 r. i 1965 r.) ukazały się dwie kolejne części...

Hamlet jako bohater tragiczny

Tytułowy bohater dzieła Williama Szekspira przerywa swój pobyt w Wittenberdze gdzie studiował by na wieść o niespodziewanej śmierci ojca powrócić do Danii....

Pani Twardowska – interpretacja...

Streszczenie Utwór rozpoczyna opis zabawy. Zebrani ucztują a Twardowski popisuje się swoimi umiejętnościami. Wtem w jego kieliszku pojawia się diabeł. Mefistofeles...

Szewczyk Dratewka – streszczenie...

Streszczenie Żył sobie pewien szewczyk którego nazywano Dratewką. Zajmował się szyciem butów ale zajęcie to nie przynosiło mu zbytnich dochodów. Choć...

Opis krajobrazu morskiego

Krajobraz morski to jeden z najpiękniejszych jakie można sobie wyobrazić. Zmienia się on wraz z pogodą i nigdy nie daje możliwości zobaczenia go takim samym. To jedna...

Bajki robotów – streszczenie...

Streszczenie skrótowe cyklu „Bajki robotów” Stanisława Lema to cykl dwunastu krótkich opowiadań. Trzej elektrycerze Pewien konstruktor wynalazca...

Agaton Gagaton - streszczenie problematyka...

Streszczenie Batoniki Always miękkie jak deszczówka Rozdział I – Mieć zwariowaną mamę Dokładnie nie wiadomo kiedy zaczęło się pofyrtanie mamy narratorki....

Bakczysaraj w nocy – interpretacja...

„Bakczysaraj w nocy” to kolejny z sonetów który stanowi opis miasta chanów. Bakczysaraj to jeden z przystanków w podróży bohatera...