Część pierwsza: Momo i jej przyjaciele
W niewielkim miasteczku znajdowała się ruina starego amfiteatru. Nie była to jedna z tych najwspanialszych budowli, lecz niewielka, nieszczególnie interesująca sterta kamieni. Mieszkańcy miasteczka nie zwracali na nią uwagi aż do momentu, w którym rozeszła się plotka, że ktoś w ruinie zamieszkał. Mówiono, że była to mała dziewczynka.
Wygląd Momo skutecznie uniemożliwiał dokładne określenie jej wieku. Niezwykle dziewczynka nosiła sukienkę zszytą z różnych materiałów, wyraźnie niedopasowaną, miała kruczoczarne loki, które sprawiały wrażenie, jak gdyby nigdy nie dotknął ich ani fryzjer, ani grzebień, oraz oczy wielkie i ciemne niczym węgielki.
Pewnego dnia mieszkańcy okolicy przyszli do dobrze znanej im ruiny, by porozmawiać z dziewczynką. Dowiedzieli się wtedy, że uciekła ona z domu dziecka, gdzie była bita i źle traktowana. Sama Momo nie umiała zbyt wiele o sobie opowiedzieć, ale jasnym stało się, że nie może wrócić do domu dziecka. Jeden z mieszkańców zaoferował jej możliwość zamieszkania u siebie, ale Momo odmówiła. Chciała zostać w amfiteatrze, na co ludzie z chęcią przystali. Postanowili, że wszyscy będą troszczyć się o tę wyjątkową dziewczynkę.
Mieszkańcy wioski od razu zabrali się do pracy. Najpierw uporządkowali nieco pomieszczenie zajmowane przez dziewczynkę, a jeden z nich postawił nawet małą kamienną kuchenkę, a później naniósł na ścianę kilka kwiatowych motywów.. Momo zyskała jeszcze stoliczek z dwoma krzesłami oraz sporo jedzenia. Tak zaczęła się jej przyjaźń z najbliższymi sąsiadami.
Od tego dnia Momo wiodło się bardzo dobrze. Myślała nawet o tym, jak wielkim szczęściem było trafić na tak dobrych ludzi. Ale niebawem okazało się, że ludzie ci mieli wcale niemniejsze szczęście, spotykając Momo. Dziewczynka miała bowiem pewną szczególną właściwość - potrafiła słuchać jak nikt inny. Kiedy ktoś przychodził do niej ze swymi problemami, siedziała grzecznie i cierpliwie, wpatrując się w niego swymi pięknymi oczyma. I nie wiadomo, jak to się działo, ale w głowie mówiącego zawsze pojawiały się myśli, których wcześniej nie znał.
Pewnego dnia mężczyznę odwiedzili dwaj mężczyźni - Nicola (murarz, który postawił jej kuchenkę i namalował kwiaty) oraz Nino (prowadził niewielki lokal na obrzeżach miasta). Byli oni sąsiadami, lecz pewnego dnia tak się pokłócili, że nie mogli na siebie patrzeć bez nienawiści. Momo usiadła w równej odległości od każdego z nich i słuchała. Mężczyźni wymieniali kolejne krzywdy, których od siebie dostali (Nicola złapał gospodarza za kołnierz, rozbił jego dzban, Nino krytykował pracę Nicoli, nie chciał sprzedawać mu wina). W końcu doszli do przyczyny swojej niechęci. Kiedyś w lokalu Nina pojawił się obrazek przedstawiający św. Antoniego. Nie było to żadne arcydzieło, ot oleodruk wycięty z gazety. Nicola chciał odkupić malunek od gospodarza i zaoferował za niego swoje radio. Później okazało się, że za obrazem ludzie umieszczali ofiary pieniężne dla patrona osób i rzeczy zaginionych. Suma - jak utrzymywał Nicola - nie była jednak zbyt wysoka, zaledwie zrekompensowała radio.
Rozmowa uzdrowiła relacje Nicoli i Nina. Po chwili opuścili oni amfiteatr zajmowany przez Momo, znowu będąc przyjaciółmi.
Tytułowa bohaterka słuchała wszystkiego - ludzie przychodzili do niej nawet z kanarkami i innymi zwierzętami. Jedno było pewne - wizyty w ruinach zawsze pomagały.
Któregoś dnia w ruinach amfiteatru zebrało się aż jedenaścioro dzieci. Najmłodsi także lubili przychodzić do Momo, gdyż sama jej obecność bardzo dobrze wpływała na zabawy. Jako że nie gospodyni niewielkiej komórki nie było w domu, dzieci postanowiły rozpocząć bez niej. Wyobraziły sobie, że ruiny amfiteatru to wspaniały okręt badawczy, a każdy otrzymał określoną rolę. Mimo najlepszych chęci zabawa nie udawała się najlepiej. Dzieci kłóciły się i sprzeczały. Dopiero pojawienie się Momo odmieniło sytuację. Właśnie wtedy okręt badawczy „Argo” pomknął w nieznane ludzkości rejony Morza Koralowego. Jego załoga spotkała piękną tubylkę o imieniu Momo i odkryła całą masę najdziwniejszych zjawisk i stworzeń, a następnie stawiła czoła potężnej burzy. Wszystko w zupełnej zgodzie i wzajemnym szacunku.
Momo miała wielu przyjaciół. Spośród wszystkich najbardziej lubiła jednak dwie osoby. Pierwszą z nich był starszy mężczyzna, którego mieszkańcy miasteczka nazywali Beppo Zamiatacz Ulic. Niektórzy ludzie uważali, że Beppo jest niespełna rozumu, gdyż zapytany o coś albo nie odpowiadał, albo czynił to dopiero po długim czasie. Tak naprawdę Beppo dużo i długo myślał. Ten niski staruszek o siwych włosach uważał bowiem, że wszystkie nieszczęścia świata pochodzą z kłamstw - zarówno tych świadomych, jak i nieświadomych, wynikających z pośpiechu. Zupełnie swobodnie rozmawiał on jedynie z Momo, która potrafiła słuchać jak nikt inny. Pewnego razu opowiedział jej o zamiataniu niezwykle długiej ulicy. Gdyby człowiek patrzył tylko przed siebie, działałby w pośpiechu, aby jak najszybciej dojść do końca. Jego praca byłaby wykonana więc niedokładnie, byle jak. On, Beppo, doświadczony zamiatacz ulic, wiedział, że myśleć należy tylko o kolejnym kroku.
Drugim najlepszym przyjacielem Momo był młody i bardzo ładny chłopiec o imieniu Girolamo. Gigi dorabiał sobie jako oprowadzacz. Kiedy w okolicy pojawiali się turyści, zabierał ich ze sobą i plótł im duby smalone. Niektórzy oburzali się na niego, ale większość ludzi słuchała z przyjemnością, nierzadko odwdzięczając się monetami. Mieszkańcy okolicy często krytykowali Gigiego za to, że brał pieniądze za kłamstwa. On odpowiadał, że mówił tym ludziom to, co chcieli usłyszeć. Głośno zastanawiał się też nad tym, jakie znaczenie ma to, czy coś zostało opisane w uczonych księgach, czy wręcz przeciwnie - zostało zmyślone.
Gigi marzył o tym, aby stać się kiedyś bogatym. Pracę oprowadzacza łączył więc z innymi zajęciami - np. wyprowadzaniem psów, noszeniem listów itp. Często mówił Momo, że dopnie swego celu, ale nie wiedział tak naprawdę, w jaki osiągnie to sposób (gdyż szczerze mówiąc, Gigi nie należał do najbardziej pracowitych ludzi).
Beppo, Gigi i Momo stanowili niezwykłą paczkę przyjaciół. Ich życie było szczęśliwe, podobnie jak szczęśliwe było życie mieszkańców miasteczka. Ale wkrótce miało stać się coś zupełnie niespodziewanego. Nad okolicę nadciągał cień.
U boku Momo rozwinął Gigi swój talent do opowiadania historii. Kiedy jacyś turyści pragnęli zobaczyć ruiny amfiteatru, chłopiec raczył ich wspaniałymi historiami (np. o cesarzowej Sztrapacji Augustynie, która walczyła z Drgaczami i Wahaczami, oraz hodowała niezwykłą złotą rybkę lub o Maksencjuszu Krwawym).
Momo lubiła słuchać Gigiego i często prosiła go, aby opowiadał jej baśnie. Jego wersje zawsze różniły się od tych znanych, a ich bohaterami często byli właśnie Girolamo i Momo (jedna z historii opowiadała o tym, jak stali się nieśmiertelni, gdy razem spojrzeli w magiczne zwierciadło).
Część druga: Szarzy panowie
Największą tajemnicą, którą wszyscy znają i w której wszyscy uczestniczą, jest czas. Niby można mierzyć go zegarami i kalendarzami, ale każdy i tak odczuwa go inaczej. O tym doskonale wiedzieli szarzy panowie, którzy wkradli się w życie miasteczka i jego mieszkańców.
Przy jednej z ulic znajdował się zakład fryzjerski Fusiego. Pewnego dnia wyczekujący klientów mężczyzna odwiedzony został przez szarego pana. Gość oświadczył, że przyszedł z ramienia Kasy Oszczędności Czasu, by podpisać z fryzjerem umowę. Prędko wykonał kilka obliczeń i przedstawił mieszkańcowi miasteczka liczbę sekund tworzących jego życie. Następnie wyliczył czynności wykonywane codziennie przez mężczyznę (np. rozmowy z matką, pielęgnowanie papużki, sen, posilanie się, prace domowe, spotkania z poruszającą się na wózku panią Darią, a nawet czytanie książek), zapisując je na konto strat. Agent XYQ/384/b był zupełnie bezwzględny i nie chciał słuchać o uczuciach, radości i przyjemności. Nie to stanowiło dla niego temat do rozmowy. W końcu wyliczył on, że Fusi strwonił do tego momentu 1 324 512 000 sekund (czyli niemal połowę życia przy założeniu, że umrze w wieku ok. 70 lat).
Szary pan skutecznie zachęcił Fusiego do oszczędzania czasu. Kiedy w zakładzie pojawił się pierwszy klient, fryzjer poświęcił mu 20 minut zamiast 30, niemal zupełnie z nim nie rozmawiając i robiąc tylko to, co konieczne. Wkrótce Fusi zatrudniał już dwóch pomocników - dbał, rzecz jasna, o to ,aby nie marnowali ani sekundy - i wcale nie lubił swojej pracy, cała przyjemność gdzieś uleciała. Ale i tak czasu brakowało, toteż Fusi ciułał go jeszcze bardziej. Stał się nerwowy, nieuprzejmy i zgryźliwy.
Z każdym dniem oszczędzających czas było coraz więcej. W radiu i telewizji trwały kampanie zachęcające do rozsądnego gospodarowania tym zasobem oraz informujące, że oszczędzającym żyje się lepiej. W znajdującym się nieopodal wielkim mieście wszystko było już obliczone i zaplanowane. Tylko nikt nie zdawał sobie sprawy, że oszczędzanie czasu prowadzi w konsekwencji do oszczędzania czego innego.
Momo, która o niczym nie wiedziała, była zdziwiona tym, że jej przyjaciele coraz rzadziej ją odwiedzali. Gigi z kolei ubolewał nad tym, że coraz mniej ludzi słuchało jego opowieści.
Oszczędzanie czasu najbardziej odbiło się na dzieciach. Dorośli nie poświęcali im ani chwili, przez co stały się markotne i zupełnie zatraciły umiejętność organizowania dobrych zabaw. Wszędzie pojawiały się kłótnie i niesnaski.
Oznaką zmiany były też zabawki - drogie i wykonane z niezwykłą dbałością o każdy szczegół. Teraz w czasie zabawy nie trzeba sobie było nic wyobrażać, wszystko działało samo z siebie. W dodatku dzieci chwaliły się kolekcjami kaset z bajkami, możliwością codziennego chodzenia do kina, większymi kieszonkowymi itp.
Momo, Beppo i Gigi stwierdzili, że w życiu ich przyjaciół dzieje się coś bardzo złego. Dlatego główna bohaterka postanowiła sprawdzić, jak się mają ich sprawy. Pewnego dnia udała się do Nicoli, ale nie zastała go w domu. Dowiedziała się, że pracuje on przy stawianiu nowego osiedla, zarabia dużo pieniędzy i późno wraca do domu (nierzadko jest też pijany). Postanowiła poczekać na przyjaciela, ale rozmowa z nim niczego nie wyjaśniła. Mężczyzna był zdenerwowany i myślał o tym ,aby zarobić taką sumę pieniędzy, która pozwoli mu przestać pracować.
Drugą osobą, którą odwiedziła Momo, był gospodarz Nino. Mężczyzna oznajmił dziewczynce, że nie ma dla niej czasu. Jednak Lilianna, jego żona, zdołała opowiedzieć jej o niedawnych wydarzeniach. Otóż Nino wypędził z lokalu dawnych, ubogich klientów i czekał teraz na tych zamożniejszych. Przez to miejsce stało się zimne, niesympatyczne. W dodatku jeden z przepędzonych był wujem Lilianny. Ta rozmowa zadziałała jak dawniej - Nino i jego żona porozmawiali w obecności Momo i wszystko wróciło do normy, a klienci z powrotem do swojego kącika.
Momo odwiedziła większość ze swoich przyjaciół. Część z nich wizytę odwzajemniła, część zupełnie o niej zapomniała. Jednak wielu z nich wróciło do swego dawnego życia.
Któregoś dnia Momo znalazła w ruinach lalkę. Była to Bibi - lalka doskonała. Zabawka powtarzała kilka formułek i sprawiała wrażenie bardzo dobrze wykonanej. Momo próbowała się nią bawić, ale monotonnie powtarzane zdania skutecznie jej tę zabawę uniemożliwiły (mówiła m. in. Chciałaby mieć jeszcze więcej rzeczy.). Po chwili do Momo dosiadł się szary pan. Najpierw ofiarował jej wiele wspaniałych rzeczy (np. torebkę z wężowej skóry), później wyjął z bagażnika lalkę Bubu, męską odmianę Bibi. Następnie powiedział: Jedyną ważną rzeczą w życiu jest to, żeby dojść do czegoś, zostać kimś, coś mieć. Kto więcej osiągnie, stanie się kimś ważniejszym i będzie miał więcej niż inni; reszta sama się znajdzie: przyjaźń, miłość, szacunek i tak dalej. A więc myślisz, ze kochasz swoich przyjaciół. Zbadajmy to rzeczowo. Przechodząc do sedna, oświadczył dziewczynce, że jest kulą u nogi spowalniającą swoich przyjaciół w osiąganiu wielkich rzeczy. Dodał też, że zrobią wszystko, aby ich powstrzymać. Momo mówiła niewiele. Zapytała tylko, czy mężczyznę ktoś kocha. Wtedy agent rzekł: Musimy pozostawać nieznani [...] nikomu nie wolno wiedzieć, że istniejemy, ani co robimy... Dbamy o to, żeby nikt nas nie zachowywał w pamięci... Tylko dopóki jesteśmy nieznani, możemy prowadzić naszą działalność... uciążliwą działalność ściągania od ludzi czasu ich życia po godzinie, minucie i sekundzie... bo cały oszczędzany przez nich czas jest dla nich stracony... wydzieramy go im... magazynujemy go... jest nam potrzebny... Łakniemy go... Ach, wy nie wiecie, czym jest wasz czas!... Ale my to wiemy i wysysamy go z was az do szpiku kości... I potrzebujemy go więcej... wciąż więcej... bo i nas jest coraz więcej... coraz więcej... coraz więcej... Po czym odjechał w pośpiechu.
Następnego dnia odbyło się zebranie, na które ludzi wezwał Gigi. Długo dyskutowano o tym, jak odzyskać skradziony czas, a ostatecznie, idąc za radą Girolamo i innych dzieci, postanowiono urządzić demonstrację oraz zaprosić dorosłych na kolejne zebranie. I tak się właśnie stało - barwna i głośna grupka przeszła przez ulicę miasteczka. Girolamo uważał bowiem, że najlepszą bronią przeciwko szarym panom będzie uzmysłowienie ludziom prawdy o ich działaniu.
Na wielkie zebranie nie przyszedł żaden dorosły. Dzieci po kolei opuszczały amfiteatr, wkrótce zrobili to także Beppo, który miał dodatkową pracę przy rozładowywaniu śmieci, oraz Gigi, który zatrudnił się jako nocny dozorca. Momo została sama.
Wyczerpany Beppo zasnął po skończonej pracy na stercie śmieci. Około północy przebudziły go dziwne głosy. Kątem oka dostrzegł agentów pracujących dla Kasy Oszczędzania Czasu, którzy urządzili sąd. Na odebranie całego czasu za wyjawienie sekretu organizacji skazany został agent BLW/553/c (to on rozmawiał z Momo), a później podjęto decyzję o rozprawieniu się z dziewczynką.
Tymczasem Momo siedziała na kamieniu i rozmyślała. Nagle pojawił się obok niej mały żółw. Na jego skorupie wyświetlił się napis: chodź ze mną. Żółw zaczął prowadzić dziewczynkę w stronę wielkiego miasta.
Beppo pędził na rowerze ile sił. Chciał ostrzec Momo, ale kiedy dotarł do amfiteatru, dziewczynki już nie było. Przerażony staruszek udał się do Gigielo, a ten powiedział mu, że Momo ma w zwyczaju samotnie spacerować. Tak naprawdę martwił się o przyjaciółkę, ale nie mógł nic zrobić, tym bardziej że Beppo skręcił kostkę.
Szarzy panownie rzeczywiście pojawili się w amfiteatrze. Zrobili to nawet przed przyjazdem Beppo. Jednak i oni nie zastali dziewczynki. W centrali podjęto decyzję o zakrojeniu poszukiwań na szeroką skalę, jednak i to nie pomogło. Prowadzona przez żółwia Momo weszła w Uliczkę Nigdy, nawet pędzące samochody nie były w stanie jej dogonić.
Na drzwiach domu „Nigdzie” dostrzegła Momo tabliczkę z napisem: Mistrz Secundius Minutius Hora.
W tym czasie w centrali Kasy Oszczędności Czasu zwołano zebranie. Po odżałowaniu czasu straconego na poszukiwania Momo zaczęto zastanawiać się, w jaki sposób unieszkodliwić dziewczynkę i uzyskać dostęp do Mistrza Secundiusa. Odpowiednio poprowadzone pertraktacje zagwarantowałyby bowiem dostęp do czasu wszystkich ludzi. Jeden z mówców powiedział, że agenci powinni skupić się na przyjaciołach Momo. Mając ich w garści, agenci łatwo zaszantażuję dziewczynkę, a ta wskaże im drogę do Secundiusa.
Momo znalazła się wielkiej sali wypełnionej zegarami. Żółw oddalił się, a po chwili wrócił z Secundiusem. Trudno powiedzieć coś o jego wyglądzie, gdyż naprzemiennie młodniał i starzał się, a ubrania zmieniał, pstrykając palcem. Powiedział on Momo, ze właśnie rozpoczęła się gwiezdna godzina, chwila szczególna, chwila, w której dokonać można niezwykłych rzeczy. Następnie zaprosił ją na posiłek. Gdy Momo najadła się do syta, Secundius wyjawił jej prawdę o szarych panach. Nie byli oni ludźmi, tylko tworami czerpiącymi siły życiowe z czasu zabieranego ludziom. W tej chwili właśnie szukali Momo (mistrz wiedział to dzięki specjalnym okularom).
Później mistrz zadał Momo zagadkę o trzech braciach, na którą odpowiedzią były przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, tłumacząc jej tym samym istotę czasu - żaden z trzech braci nie mógł istnieć bez pozostałych. Dziewczynka odgadła ją przy pomocy Kasjopei, żówlia, który przyprowadził ją do domu „Nigdzie”.
Zadaniem mistrza Hory było dawanie każdemu człowiekowi przydzielonej mu porcji czasu. Nie, nie mógł on powstrzymać szarych panów, gdyż ludzie mają prawo samodzielnie zarządzać swoim czasem. Dlatego w tym wypadku Hora był bezradny.
Rozmawiając z Momo, mistrz zaprowadził ją do miejsca, z którego pochodził czas. Było to wspaniałe jezioro. Na jego środku rósł przepiękny kwiat, a nad nim poruszało się ogromne wahadło. Kiedy ramię oddalało się, kwiat rozkwitał, kiedy zbliżało się, wiądł, a na jego miejscu pojawiał się nowy. Momo słyszała w dodatku jakieś przepiękne, wyjątkowe dźwięki. Hora wyjaśnił jej, że było to jej serce. Czas każdego człowieka pochodził bowiem z serca, a zegarki były jedynie jego mizernymi podróbkami.
Po chwili Momo zapadła w głęboki sen.
Część trzecia: Kwiat Jednej Godziny
Momo obudziła się na chłodnych schodach amfiteatru. Pamiętała wizytę u mistrza Hory, pamiętała Kwiaty Jednej Godziny (to nad nimi poruszało się wahadło), ale nie wiedziała, jak znalazła się w domu. Wyjaśniła jej to Kasjopeja - stało się to na jej życzenie.
Dziewczynka niecierpliwie wyczekiwała przyjaciół. Nie wiedziała jednak, że minęło bardzo wiele czasu (rok) i wszystko się zmieniło.
Szarzy panowie najpierw uporali się z Gigim. Któregoś dnia w pewnej gazecie ukazał się artykuł opisujący Gigiego jako wspaniałego gawędziarza i czyniący z niego atrakcję turystyczną, absolutnie obowiązkowy punkt każdej wycieczki. Od słowa do słowa trafił Gigi do telewizji, w której opowiadał swoje historie. Stał się człowiekiem bogatym i sławnym. Początkowo nie powtarzał swoich historii i zawsze starał się wymyślać nowe. Później zaczęło mu jednak brakować czasu, więc wykorzystał te zarezerwowane dla Momo. Poczuł wtedy ukłucie w sercu i zupełnie stracił wenę. Od tego momentu przeinaczał opowiadane wcześniej historie, mówić o rzeczach błahych, wręcz błaznować. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi - nadal był diabelnie popularny.
To nie tak, że Gigi nie tęsknił za Momo. Tęsknił, i to okropnie, ale nie mógł jej odnaleźć. Pewnego dnia postanowił nawet, że wyjawi ludziom prawdę o szarych panach. Wtedy właśnie odebrał telefon, a głos w słuchawce surowo przestrzegł go przed takim postępowaniem. Żył więc Girolamo w pogardzie dla siebie, lecz miał wszystko to, czego kiedyś pragnął.
O wiele trudniejszym zadaniem było unieszkodliwienia Beppa. Staruszek każdego dnia siedział w ruinach amfiteatru i czekał. Kiedy Momo nie pojawiała się przez długi czas, postanowił iść na komisariat policji. Tam opowiedział całą historię, ale funkcjonariusz uznał go za szaleńca. To samo powtórzyło się w innych placówkach. Któregoś dnia Beppo został zatrzymany i przewieziony do szpitala, gdzie poddano go gruntowym badaniom. Pewnej nocy przy jego łóżku stanął szary pan. Oznajmił mu, że Momo jest przez nich więziona, a jeśli staruszek chce ją odzyskać, musi milczeć i zapłacić okup w kwocie 100 000 zaoszczędzonych godzin. Od tego momentu Beppo nie mówił wiele, a całymi dniami zamiatał ulice. Nie czynił tego jak dawniej, ale szybko i w pośpiechu, by zaoszczędzić choć kilka minut.
Z dziećmi odwiedzającymi Momo poradzili sobie szarzy panowie przy pomocy rodziców. Odpowiednio zachęceni ciułacze czasu uznali, że nie można pozwolić na to, aby dzieci ten czas marnowały. W mieście postawiono więc kilka budynków, w których pozostawiano dzieci pod okiem opiekunów. Przebywanie tam szybko przekształcało młode i zachwycające się światem istoty w miniaturowe wersje ciułaczy czasu.
Na próżno dziewczynka czekała więc na przyjaciół. Dopiero Kasjopeja wyjaśniła jej, że wszyscy odeszli i wszystko minęło. Zasmucona Momo weszła do swojej komórki. Na stole znalazła list od Gigiego, który informował, że zmienił miejsce zamieszkania. Jeśli dziewczynka chciałaby go znaleźć, powinna udać się do Nina.
Następnego dnia Momo omal nie zemdlała z wrażenia. Bar Nina był teraz barem szybkiej obsługi i stał obok biurowca i bloków. W atmosferze ciągłego pośpiechu, przy wtórze krzyków i nieuprzejmych, lakonicznych wymian zdań dowiedziała się Momo od przyjmującego pieniądze Nina, co stało się z Gigim, Beppem i dziećmi. Zasmucona wróciła do amfiteatru, żałując, że zjadła tyle niedobrego jedzenia, i postanowiła odnaleźć Girolamo.
Zielona Góra była dzielnicą willową. Obecność małej dziewczynki w potarganej sukience od razu rzuciła się w oczy pewnemu stróżowi. Mężczyzna omal nie przepędził Momo, ale dowiedziawszy się, że szuka ona Gigiego, wskazał jej jego dom. Pod bramą prowadzącą do willi przyjaciela Momo została uderzona przez samochód. Był to pojazd wiozący Gigiego na lotnisko. Dawnym przyjaciołom nie udało się porozmawiać. Nawet wspólna przejażdżka tego nie uniemożliwiła, gdyż doradczynie Gigiego nieustannie nalegały, aby wykorzystał on Momo w promocji swego wizerunku (Girolaomo nie chciał się na to zgodzić). Powiedział tylko tyle, że najgorsze są marzenia, które się spełniają. Po czym dodał, że jego piekło jest chociaż wygodne. Już po chwili para rozstała się. Gigi poszedł w stronę samolotu, a Momo została z jego kierowcą.
Po chwili dziewczynka zorientowała się, że zgubiła gdzieś Kasjopeę. Chciała jej poszukać, więc postanowiła iść do amfiteatru pieszo. Nie udało się jej jednak znaleźć wyjątkowego żółwia obdarzonego umiejętnością przewidywania tego, co wydarzy się za 30 minut. Kolejne dni mijały Momo w samotności. Jadała u Nina, czasem chodziła pod willę Gigiego, ale nic z tego, co było, nie wróciło.
Pewnego dnia Momo, włócząc się po mieście w poszukiwaniu Beppa (raz widziała go z oddali, ale pomyślała, że Beppo nie zamiatałby tak szybko), spotkała troje dzieci, któ®e kiedyś ją odwiedzały. Paolo, Franco i Maria nie mogli jej jednak odwiedzić, marnowanie czasu nie było bowiem wskazane. Zamiast tego dzieci szły do przechowalni, gdzie zaplanowaną miały zabawę w dziurkowanie karteczek, co było pożyteczne dla przyszłości. Momo poprosiła, aby zabrały ją ze sobą. Wtedy jakaś tajemnicza siła wciągnęła dziewczynkę do budynku.
Już po chwili Momo rozmawiała z szarym panem. Okazało się, że obserwowali ją od dłuższego czasu i podejmowali takie działania, aby zminimalizować jej wpływ na otoczenie. Szarzy panowie mieli dla dziewczynki pewną propozycję. Powiedzieli jej, że wkrótce się spotkają.
Zmęczona i przerażona Momo przysiadła na niewielkim wózku dostawczym. Dziewczynka od razu zasnęła i dręczyły ją koszmary. Zapewne poruszyła się w jakiś sposób i wózek ruszył. Zawiózł on ją na plac w odległej dzielnicy miasta. Obudziwszy się, nabrała odwagi. Wiedziała, że musi ratować przyjaciół.
Wkrótce pojawili się szarzy panowie. Zaproponowali oni Momo, że oddadzą jej przyjaciół i przywrócą ich do dawnego stanu, jeśli dziewczynka zaprowadzi ich do mistrza Hory. Momo odpowiedziała, że nie może tego zrobić, ponieważ zgubiła Kasjopeę. Szarzy panowie zarządzili więc poszukiwania.
Główna bohaterka poczuła, jak ciepło wraca do jej ciała. Rozejrzała się po okolicy i postanowiła pójść do amfiteatru. Niespodziewanie trąciła ją Kasjopeja. Żółw ponownie zabrał dziewczynkę do mistrza Hory, tłumacząc jej, że droga do domu „Nigdzie” jest właśnie w Kasjopei. Tym razem złodzieje czasu udali się w drogę za nimi, a ponieważ wcale nie chcieli ścigać Momo i żółwia, mieli tę możliwość. Kiedy jednak zbliżyli się do domu „Nigdzie”, momentalnie rozpłynęli się w powietrzu. Mistrz Hora wyjaśnił Momo, że było to spowodowane faktem, iż w jego zaułku wszystko dzieje się na opak.
Zło miało jednak swoją tajemnicę. Szarzy panowie zgromadzili się obok domu „Nigdzie” i wypuszczali dym ze swoich cygar. Mistrz Hora wyjaśnił, że cygara te przyrządzane są z płatków Kwiatów Jednej Godziny, które szarzy panowie wykradli ludziom. Wiedział też, że jeśli chmura otoczy cały dom „Nigdzie”, nie będzie mógł wysyłać ludziom ich czasu w pierwotnej formie. Zostanie on bowiem skażony dymem cygar i będzie niósł ze sobą chorobę zwaną śmiertelną nudą, która upodabnia ludzi do złodziei czasu.
Mistrz Hora miał plan, dzięki któremu pokonanie szarych panów było możliwe. Wymagał on jednak pomocy Momo. Secundius oświadczył, że zaśnie, a wtedy czas przestanie płynąć. W takich okolicznościach jego złodzieje wyruszą w stronę swoich zapasów, by móc z nich korzystać. Zadaniem Momo, która zostanie obdarowana Kwiatem Jednej Godziny, będzie śledzenie ich, a później uniemożliwienie im skorzystania ze skradzionego czasu. Kiedy zniknie ostatni ze złodziei, dziewczynka będzie musiała otworzyć spichrze czasu. Wtedy mistrz Hora otworzy oczy, a życie będzie toczyć się dalej. Inaczej Ziemia stanie się skostniałą planetą.
Mistrz Hora poszedł w swoją stronę. Po chwili wszystkie zegary przestały tykać. Drzwi do domu „Nigdzie” - zgodnie z nakazem gospodarza -zostały otwarte. Utwierdziło to szarych panów w błędnym przekonaniu, że odnieśli sukces. Wbiegli do wielkiej hali i gotowi byli szukać mistrza Hory, gdy jeden z nich spojrzał na milczące zegary. Od razu wpadli w panikę i zaczęli biec w stronę spichrzów, namiętnie przypalając swoje cygara. W bezpiecznej odległości szła za nimi Momo.
Po dotarciu do spichrzu czasu szarzy panowie stwierdzili, że tylko niektórzy z nich mogą przetrwać. Rachunek był prosty - zasoby zrabowanego czasu były ograniczone, im mniej było więc korzystających z nich, tym dłużej mogli zachować oni życie. W celu zmniejszenia swej liczby złodzieje czasu rzucali monetą. Kto wybrał złą stronę, zostawał zdezintegrowany.
W końcu szarych panów zostało tylko sześciu. Dzięki otwartym drzwiom do spichrza mogli korzystać z zasobów czasu do woli. Obawiali się jednak, że jest ich zbyt mało do tego, aby wytworzyć odpowiedni chłód, który zatrzyma Kwiaty Jednej Godziny w ich posiadaniu (ożywione Kwiaty samoistnie wracały do właścicieli, zamrożone były zaś nieruchome).
Rozmowa tak mocno pochłonęła szarych panów, że nie zauważyli oni, jak Momo przemknęła obok nich i zamknęła drzwi do spichrza, używając do tego Kwiatu Jednej Godziny. Rozpoczął się pościg. Czterech szarych panów zgubiło swe cygara i rozpłynęło się w nicość. Zostało więc tylko dwóch. Nie ścigali oni Momo zbyt długo, gdyż przerażona dziewczynka ukryła się w kącie. Jeden z nich już miał zabrać jej kwiat, kiedy drugi pociągnął go do tyłu i powiedział, że on to zrobi. Nagle jeden i drugi rozpłynęli się - ich cygara skończyły się palić.
Momo otworzyła drzwi i została porwana przez burzę Kwiatów Jednej Godziny, ledwie zdążywszy pożegnać się z Kasjopeą.
Już po chwili główna bohaterka stała na ulicy, dokładnie obok Beppa. Wszyscy ludzie nagle poczuli niewypowiedziane szczęście, nikt nie śpieszył się do pracy, wszyscy uprzejmie i długo rozmawiali. Beppo i Momo udali się do amfiteatru, gdzie spotkali przyjaciół i znajomych. Byli tam Gigi, Nicola, Nino z żoną oraz wszystkie dzieci. Zapanowała ogromna radość.
Tymczasem w domu „Nigdzie” mistrz Hora podrapał po szyi Kasjopeę. Żółw oznajmił, że jest zmęczony i musi odpocząć. Powlókł się do kąta i wyświetlił na swej skorupie napis KONIEC.
Krótkie posłowie autora
Autor wyjaśnia, że nie będzie mógł odpowiedzieć na pytania czytelników, gdyż nigdy nie poznał Momo ani jej przyjaciół. Całą historię spisał z pamięci. A usłyszał ją od pewnego podróżnego, z którym dzielił przedział w pociągu. Podróżny ten raz sprawiał wrażenie człowieka młodego, a raz wydawał się być mężczyzną w sędziwym wieku. Po opowiedzeniu historii rzekł do autora te słowa: Opowiedziałem to wszystko panu - rzekł - jakby się już wydarzyło. Mógłbym opowiedzieć także, jakby miało wydarzyć się w przyszłości. Dla mnie nie jest to duża różnica.
Problematyka
„Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony czas” to utrzymana w baśniowej konwencji powieść zaliczana często do klasyki literatury dziecięcej i młodzieżowej.
Już tytuł dzieła sugeruje, że jednym z najważniejszych tematów, jakie zostały w nim poruszone, jest czas. Autor wyraźnie daje do zrozumienia, że ludzie postrzegają upływ kolejnych sekund i minut w sposób subiektywny, często odbiegający od ruchu wskazówek zegara. Jeden człowiek może przeżywać minutę tak długo, jak inny człowiek przeżywa nawet kilka godzin. Upływ czasu w dużej mierze zależy bowiem od tego, na co jest on pożytkowany.
Wprowadzeni do świata przedstawionego tajemniczy agenci, którzy pozwalali ludziom oszczędzać czas, w rzeczywistości go kradnąc, stają się w powieści Michaela Endego symbolem wszelkich zagrożeń, jakie każdego dnia mogą spotkać człowieka i minuty oraz godziny, które ma do dyspozycji. Po przybyciu szarych panów życie mieszkańców niewielkiego miasteczka zmieniło się w koszmar. Skrupulatne wyliczenia agentów pokazały im bowiem, że zbyt dużo czasu marnują na rzeczy nieistotne - np. rozmowy z innymi ludźmi, spacery, czytanie książek. W ten sposób niczego nie oszczędzają i niczego nie zyskują, a przecież czas to pieniądz.
Interwencja szarych panów przynosi oczekiwany skutek. Między ludźmi rodzą się kolejne konflikty, gdyż nikt nie ma czasu na rozmowy i wyjaśnianie różnych spraw. Życie toczy się mechanicznie - od obowiązku do obowiązku. W końcu tym, którzy chcieli czas oszczędzać, zaczyna go brakować.
Szarzy panowie są w utworze Endego maską przywdzianą przez konsumpcjonizm. Chęć posiadania, zdobycia sławy i uznania doprowadza postacie ukazane w powieści do tego, że zaniedbują rodzinę, kontakty międzyludzkie, a nawet ryzykują własnym zdrowiem. Większość obowiązków wykonują oni bez przekonania, czując, że tak po prostu trzeba, tak należy. Bezrefleksyjność i poddanie się panującym trendom czynią ludzi jeszcze łatwiejszym łupem dla szarych panów, którzy żywią się ich czasem.
„Momo” stawia również wiele pytań o znaczenie relacji międzyludzkich. Pojawienie się w miasteczku dziewczynki obdarzonej darem słuchania innych zmienia życie jego mieszkańców. Sama możliwość otwarcia się przed Momo sprawia, że jej przyjaciele znajdują sposoby na rozwiązywanie swoich problemów. Rozmawiając z małą dziewczynką, dorośli i dzieci mogli zmieniać spojrzenie na dręczące ich sprawy, oglądać je z innej perspektywy, przyjmować odmienne nastawienie.
Okazuje się więc, że niemal każdy mieszkaniec miasteczka potrzebował przyjaciela, kogoś bliskiego i zaufanego. Rozmowy z Momo pozwalały przecież rozwiązywać konflikty i podejmować właściwe decyzje.
Powieść Michaela Endego pokazuje czytelnikowi, że kariera i status materialny nie są wcale najważniejsze w życiu. Najboleśniej przekonuje się od tym Gigi Oprowadzacz, który w pewnym momencie staje się znanym w całym kraju twórcą różnego rodzaju historyjek. Utraciwszy przyjaciół, utracił on też talent do kreowania niepowtarzalnych, wyjątkowych i pasjonujących ciągów zdarzeń.
Jakie wartości proponuje więc czytelnikowi główna bohaterka? Z pewnością uczy ona odbiorcę radości z małych rzeczy i zjawisk oraz obcowania z innymi ludźmi. To właśnie te momenty czynią życie lepszym. Czas, jak tłumaczy ciekawej i pojętnej Momo mistrz Hora, płynie bowiem z serca. I jeśli serce to bije radośnie, każda minuta wypełniona jest szczęściem.
Streszczenie Pippi przenosi się do Willi Śmiesznotki Na skraju pewnego miasteczka znajdował się stary zapuszczony ogród. W ogrodzie tym stał sobie stary dom. W domu...
Streszczenie Orient Express staje się miejscem w którym dzieją się rzeczy niecodzienne. Jadący nim Hercules Poirot znajduje dla siebie miejsce jedynie dzięki kontaktom...
Geneza „Tomek w Krainie Kangurów” jest pierwszą częścią serii o przygodach młodego łowcy zwierząt – Tomka Wilmowskiego. W pierwszym tomie serii...
„Na wsi” to wiersz Józefa Czechowicza. Już sam tytuł sugeruje nam odwołanie do poezji sielankowej przedstawiającej wieś jako miejsce pełne spokoju ładu...
Streszczenie W domu gdzie znajdują się trzy siostry rozpoczyna się rozmowa. Udział w niej bierze Olga która wspomina ojca Irina która świętuje imieniny oraz...
Streszczenie „Legendy polskie” to zbiór pięknych legend napisanych przez Wandę Chotomską. W większości są to ciekawe barwne opowiadania które...
Geneza Lew czarownica i stara szafa – to pierwsza część sagi „Opowieści z Narnii” autorstwa C. S. Lewisa która ukazała się w 1950 r. Inspiracją...
Streszczenie Dawno temu był sobie pewien Mazur – bitny wojak który w niejednej potyczce walczył z wrogiem o Polskę. Stawał do boju z pogańskimi ludami. Z każdej...
Streszczenie Powieść ukazuje losy trojga przyjaciół: Perełki Paragona i Mandżaro którzy spędzają wspólnie wakacje w małej leśniczówce położonej...