whey steroid
Unikalne i sprawdzone teksty

Cudzoziemka – streszczenie, plan wydarzeń

Streszczenie

I

Róża Żabczyńska - główna bohaterka powieści - udała się w odwiedziny do Marty, swej córki. Drzwi otworzyła jej gosposia (Sabina), która oznajmiła, że pani wyszła. Róża weszła więc do mieszkania, rozebrała się i usiadła w pokoju córki. Dopiero gdy Sabina się oddaliła, poczuła się swobodnie. Zaczęła przechadzać się po pokoju i oglądać rzeczy córki. Jej uwagę przykuł stolik, który przywiozła z Rosji (należał do jej pradziada). Dokładnie go obejrzała, po czym ze złością stwierdziła, że Marta nie szanuje tego mebla o wielkiej wartości sentymentalnej. W jednym z pokoi dostrzegła też zdjęcie ojca, dziadka Marty. Zdjęła je ze ściany i umieściła w swej torbie.

W pewnym momencie Róża usłyszała piosenkę „Close your eyes”, której melodia dobiegała z ulicy. To ożywiło wspomnienia minionych czasów. Zamyślona bohaterka podeszła do lustra i przyjrzała się swemu swetrowi w pąsowe i srebrne skrzydła. Przypomniała sobie dzień zakupu tej części garderoby. Była wtedy z Martą, która podsunęła jej czarny sweter. Chociaż córka patrzyła na matkę z zachwytem, ta była przekonana, że nie jest to odpowiedni wybór (czuła się w nim staro). Zdecydowała się więc na fioletowy, w czym utwierdziły ją pochwały sprzedawczyni. Następnego dnia dokupiła parasol, gorset, palto i podkreślający talię pas.

Kolejne wspomnienie przeniosło ją w czas, kiedy miała 16 lat. Tego dnia była w mieszkaniu Bądskich w Warszawie i czekała, aż panna Aniela, córka Januarego Bądskiego (wybitnego skrzypka) skończy ćwiczenia. Po chwili do pokoju wszedł Michał Bądski, brat Anieli, i nieśmiało przytulił się do Róży. Dostrzegłszy stojącą pod piecem parę, Aniela przerwała grę. Wtedy Michał powiedział jej, by zwróciła uwagę na piękny nos Róży. Od tego momentu młoda skrzypaczka zmieniła sposób patrzenia na swą urodę, szczególnie dbając o twarz i nos.

Róża szybko zaprzyjaźniła się z Michałem. Często odprowadzał on ją do domu po skończonych lekcjach. Pewnego dnia para udała się na przejażdżkę karetą. Michał wciąż gładził dłonie dziewczyny i szeptał jej komplementy. Po chwili namiętnie się całowali. Nagły wybuch namiętności oszołomił Różę i wycisnął łzy z jej oczu. Tego dnia, będąc już w domu, bohaterka stanęła przed lustrem naga. Uświadomiła sobie wtedy, że jej ciało jest równie piękne jak twarz.

Chociaż bohaterka pokochała Michała szczerym uczuciem, nigdy nie zaznała z nim prawdziwego szczęścia. Ich drogi rozeszły się, kiedy syn Bądskiego wyjechał do Rosji, by objąć tam posadę inżyniera. Wtedy też poślubił moskiewską kursistkę, którą wcześniej uwiódł.

W Warszawie Róża mieszkała od czternastego roku życia. Przebywała wtedy pod opieką ciotki Luizy, która zabrała ją z Rosji, obawiając się całkowitego zruszczenia dziewczyny (przodkowie głównej bohaterki zostali zesłani do Taganrogu po powstaniu listopadowym). Po pewnym czasie dołączyli do nich rodzice Róży. Ich sytuacja ekonomiczna była trudna, ponieważ ojciec bohaterki należał do armii rosyjskiej. Nadziei na poprawę szukano m. in. w małżeństwie Róży z odpowiednio bogatym mężczyzną.

Jednak główna bohaterka, wciąż pamiętając o rozstaniu z Michałem, znacznie się zmieniła. Nie tylko stała się zamknięta w sobie, niedostępna, lecz również postanowiła zemścić się na Polakach. Na swego męża wybrała Adama - syna burmistrza Nowego Miasta, petersburskiego studenta, człowieka skromnego i romantycznego. Róża wiedziała, że przytłoczy go swoją urodą, a on nie będzie mógł ofiarować jej czegokolwiek w zamian.

Ślub Róży i Adama odbył się w Lesznie. Rodzina Adama cieszyła się na myśl o jego małżeństwie, gdyż w ten sposób udało jej się zatrzymać go w Polsce. Jednak już w miesiąc po sakramencie para wyjechała do Saratowa, gdzie Adam objął posadę naczelnika gimnazjum.

Wkrótce młode małżeństwo doczekało się dwojga dzieci. Na świat przyszli Władysław i Kazimierz. Niestety, młodszy z nich zmarł na tyfus, a starszy stał się obiektem zaborczej miłości matki.

Relacje Róży i Adama od początku nie układały się dobrze. Kobieta trzymała męża na dystans, nie okazywała mu miłości ani bliskości. Co gorsza, Róża często kokietowała innych mężczyzn. Któregoś dnia, wróciwszy do domu wcześniej, Adam zastał żonę w towarzystwie Kirylenki, melomana i prezesa sądu. Kobieta grała na skrzypcach, a nieoczekiwany gość siedział przy pianinie. Bohater wyprosił Kirylenkę, po czym Róża wykrzyczała doń: Nikogo nie pokocham nigdy - wszystko, świat cały za mną zatrzaśnięty na wieki!!!

Róża wciąż pamiętała o swym uczuciu do Michała Bądskiego. Za złamane serce chciała zemścić się na mężczyznach. Nienawidziła Polaków, bo tej narodowości był Michał, nienawidziła Rosjan, bo to Rosjanka uwiodła Bądskiego.

Największą troską Żabczyńskiej było starzenie się. Obawiała się każdej nowej zmarszczki, czuła lęk przed zmianami swego ciała.

II

Róża wciąż czekała na Martę. Była już nieco poirytowana nieobecnością córki, szukała dla siebie jakiegoś zajęcia. Sięgnęła więc po druty i postanowiła dokończyć gamasze (męskie getry) dla Adama. Nie poświęciła temu jednak wiele czasu, gdyż postanowiła po raz kolejny przyjrzeć się mieszkaniu córki. Na jednej ze ścian dostrzegła szal, który należał do jej babki. Bohaterka wspomniała rok 1831, kiedy to jej przodkowie zostali zesłani na Sybir za udział w powstaniu listopadowym. Chciała zdjąć szal ze ściany, lecz był on przymocowany gwoźdźmi. Na biurku dostrzegła ulepiony z chleba krzyż (pamiątkę z czasów zesłania) i nożyk. Sięgając po ostre narzędzie, strąciła krucyfiks, który momentalnie się rozsypał. Jednak kobieta nie przejęła się tym zbytnio - wyciągnęła gwoździe i schowała szal do torby.

Po chwili zadzwonił telefon. Róża spodziewała się usłyszeć głos Marty, lecz odezwał się do niej Adam. Nie była zadowolona z tego faktu, podejrzewała go nawet, że chciał wyżalić się córce.

Róża wspominała ciotkę Luizę. Tante ukończyła pensję w Warszawie i Hotel Lambert w Paryżu. Doskonale opanowała kilka języków obcych i zyskała samodzielność. Pozwoliło jej to odrzucić zaloty rosyjskiego opiekuna nazwiskiem Sziszko. Następnie ciotka Luiza, pracując na dworach, zyskała sobie przychylność znamienitych polskich rodów. Któregoś dnia, zgromadziwszy odpowiedni kapitał, udała się do Taganrogu i wraz z ojcem Róży ustaliła, że zabierze dziewczynę do Polski. Po przyjeździe do Warszawy Róża została zapisana do konwersatorium muzycznego i prywatnej pensji. Wciąż miała żal do ciotki, gdyż ta oddzieliła ją od przyjaciół i zainteresowała skrzypcami.

III

Róża usłyszała dzwonek. Za drzwiami stał Adam, który po wejściu do mieszkania córki pocałował żonę w rękę. Przypomniał zdziwionej bohaterce, że sama kazała mu przyjść po gamasze. W końcu oboje usiedli w pokoju, a mężczyzna nazwał Różę Elcią.

Bohaterka przypomniała sobie dzień, w którym ciotka dała jej imię Eveline. Stało się to w wyniku spaceru po Łazienkach. Róża biegała po parku, a tante wołała ją po imieniu. Kiedy dziewczynę zatrzymał strażnik, ciotka stanęła w jej obronie i gotowa była oskarżyć mężczyznę o atak na polskie dziecko. Ludzie jednak zaczęli szemrać między sobą, biorąc imię bohaterki za żydowskie. Od tego dnia ciotka nazywała ją wyłącznie Eveline.

Nowego imienia Róży nie używał nigdy Michał. Z kolei Adam zawsze nazywał ją Eweliną. Te dwa imiona stały się więc dla bohaterki symbolami dwóch okresów jej życia.

Adam próbował przymierzyć gamasze, lecz ze względu na ból krzyża nie było to dlań łatwe. Nagle zorientował się, że Róża śmieje się szyderczo. Bohaterka szydziła z rąk męża, nazywając je tępymi i niezdarnymi. Z jej twarzy biła przy tym nienawiść.

Róża i Adam byli małżeństwem od 40 lat. Początek ich relacji był dla mężczyzny okresem pełnym nadziei. Kochał Różę i miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze, chociaż ukochana często zdawała mu się nieobecna. Któregoś dnia, wszedłszy do pokoju, Adam zastał bohaterkę zalaną łzami. Zdziwił się i chciał ją pocieszyć. Wtedy ona pokazała mu zdjęcie innego mężczyzny i powiedziała, że to Michał.

IV

Życie u boku Róży było dla Adama lekcją pokory i cierpliwości. I tym razem spokojnie znosił eksplozję jej gniewu. Żona nadal śmiała się z jego dłoni, uznała je nawet za niezdolne do pokrojenia chleba. Mężczyzna odrzekł, że przecież nigdy nie byli głodni. Jednak Róża zripostowała przypomnieniem mu o konieczności dawania dodatkowych lekcji, kupowania tańszych warzyw, szycia ubrań. Adam odpowiedział, że także ciężko pracował, a razem powinni dziękować Bogu za zdrowie i możliwość zarabiania na siebie i dzieci. To rozwścieczyło Różę, która wciąż pamiętała dzień śmierci swego ukochanego syna Kazia. Chłopcu nie pomogli najlepsi lekarze, a jego ojciec powiedział: Bóg dał, Bóg wziął.

Adam nie mógł znieść ciągłych szyderstw i wyrzutów. Przecież on także cierpiał z powodu śmierci dziecka. Wstał więc i złapał Różę za ramię. Po raz pierwszy dostrzegła ona na jego twarzy nienawiść. Szarpnął nią kilkukrotnie i zagroził, że ją zabije. Kobieta odpowiedziała śmiechem, a po chwili poczuła się słabo. Adam szybko otrzeźwiał i położył ją na łóżku. Kazała mu przygotować herbatę i zadzwonić po Władysława (syna pary).

Ciszę przerwał dźwięk dzwonka. To Zbyszek, syn Marty, wrócił wcześniej ze szkoły. Nie lubił on Róży, którą kojarzyła mu się z awanturami i złością. Większą sympatią darzył za to dziadka. Tytułowa bohaterka również nie żywiła pozytywnych emocji do Zbyszka. Przede wszystkim z rezerwą traktowała Martę, która była podobna do ojca. Kazio i Wacław odziedziczyli urodę po niej, mogła więc wyobrażać sobie, że są dziećmi jej i Michała. Marta i jej syn odziedziczyli po Adamie szpiczastą brodę.

Róża powiedziała do Zbyszka, że wchodząc do domu, powinien powiedzieć dzień dobry. Kiedy chłopiec jej odpowiedział, kazała mu wyjść z pokoju. Wtedy wnuk wykrzyczał do babki, że sama powinna wyjść z jego domu, po czym rozpłakał się i wyszedł. Róza najpierw poczuła satysfakcję, później zalała się łzami. Adam próbował ją uspokoić.

V

Do mieszkania Marty przybyli Władysław i jego żona Jadwiga. Syn Adama i Róży był człowiekiem niewysokim, charakterologicznie łączącym choleryczny temperament matki z flegmatycznym usposobieniem ojca. Właśnie stracił pracę w Królewcu i cierpliwie poszukiwał nowego zajęcia, pamiętając zarazem o swych porażkach. Jego relacja z żoną - inaczej niż w wypadku matki i ojca - układała się pomyślnie, wraz z bardzo ceniącą go Jadwigą doczekał się trojga dzieci.

Już od przekroczenia progu mieszkania siostry Władysław czuł niepokój, chociaż nawykł do dziwnych zachowań matki. Pierwszy raz zażądała okazywania niepokoju, gdy miał może 6 lat. Róża przygotowywała się wtedy do koncertu. Dla domowników zawsze były to trudne dni, gdyż bohaterka zamykała się w salonie i kategorycznie zabraniała sobie przeszkadzać. Zazwyczaj dzień wcześniej wręczała swej matce (Sophie) rozpiskę z konkretnym planem dnia. Każde niedociągnięcie niosło wówczas ryzyko wybuchu gniewu ze strony Róży.

Gdy Adam wracał ze szkoły, długo oczekiwał, by żona dołączyła do rodziny w trakcie obiadu. Zazwyczaj wchodził wtedy do salonu i nalegał na przerwanie próby. Któregoś razu, w czasie jednej z wielu takich sytuacji, Róża jedynie spojrzała nań z pogardą. Wtedy mężczyzna okazał swą stanowczość, a żona zasiadła w końcu przy stole, wciąż grając na skrzypcach. Z jej oczu płynęły łzy.

Dlatego Władysław nie lubił dni poprzedzających koncerty. Matkę uspokoić umiał wtedy wyłącznie Kazio. Jednego dnia, gdy wyszła na koncert, obaj chłopcy spędzili wspaniały wieczór - jedli konfitury i bliny ze śmietaną, bawili się rzeczami matki, a wszystko było zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Kiedy nastała noc, Władyś zasnął z ciężkim sercem. W pewnym momencie obudził się, czując, że ktoś trzyma jego dłonie. Była to matka, która zaczęła wyrzucać chłopcu brak tęsknoty i troski o nią, płacząc przy tym. Wkrótce obaj - Władyś i Kazio - nauczyli się niepokoić o Różę.

Relacja Władysława z matką od zawsze pełna była dziwnych napięć. Kiedy zmarł Kazimierz, to właśnie drugi syn stał się obiektem macierzyńskich uczuć Róży. To w nim szukała rekompensaty straconej miłości do Michała, to w nim widziała szansę na pogodzenie się z mężczyznami. Kiedy Władysław dorósł, często towarzyszył matce w czasie koncertów, akompaniując jej na fortepianie. Czuła wtedy dumę i szczęście, zapominała nawet o nieszczęściach towarzyszących jej na co dzień. Przy tym z wyższością obserwowała zwracające uwagę na Władysława kobiety.

Syn Róży i Adama od zawsze miał problemy z kobietami. Czuł przed nimi lęk, co związane było z osobą matki. Jednocześnie pragnął znaleźć osobę, którą będzie mógł darzyć uczuciem.

VI

W wieku 20 lat Władysław wyjechał na studia za granicę. Udało mu się odseparować od domu rodzinnego, lecz postać matki wciąż miała wpływ na jego relacje z kobietami. W jednej z organizacji studenckich syn Róży i Adama poznał Halinę. Była biedna i brzydka, bardzo różniła się więc od jego matki.

Minęło pół roku. Władysław i Halina powiadomili najbliższych o zaręczynach. Na wieść o tym Róża postanowiła udać się do Berlina. Ponowne spotkanie z matką przypomniała Władysławowi o tym, co czuł w dzieciństwie. Już w czasie wizyty w operze (gdzie udała się z Adamem na „Madame Butterfly”) młodzieniec doświadczył kaprysów i egoistycznego zachowania matki.

Wkrótce doszło do spotkania Róży z Haliną. Początkowo główna bohaterka zachowywała się oschle, trzymała dystans, wciąż koncentrując się na synu. Halina, która była mocno przejęta całą sytuacją, stopniowo wycofywała się, nie mogąc nawiązać kontaktu z Różą. To pomagało matce młodego studenta absolutnie zdominować rozmowę. Po chwili Halina wyszła, odwróciwszy głowę od narzeczonego.

Władysław miał pretensje do matki o to, w jaki sposób potraktowała jego ukochaną. Róża jednakże zdawała się być zupełnie niezainteresowaną całą sytuacją, podkreślała jedynie, że zachowywała się uprzejmie, chociaż nie miała o czym rozmawiać z Haliną. Wtedy syn bohaterki, gryząc pięści i płacząc, dał wyraz swej rozpaczy. Zaniepokojona jego wątłym zdrowiem kobieta powiedziała mu, że zrobiła to wszystko dla niego, by mu pomóc. Władysław wyraził wdzięczność za wszystko, co matka uczyniła dla swych dzieci, lecz nadal zamierzał bronić ukochanej. Słysząc to, Róża powiedziała, że pomyliła się co do syna, a następnie położyła się na łóżku, zaczęła łkać i wzywać nieżyjącego już Kazia.

Główna bohaterka zatrzymała się w Berlinie jeszcze na kilka dni. Chociaż żyła obok Władysława, zupełnie go nie dostrzegała. Któregoś dnia, w zupełnym milczeniu, matka i syn poszli na spacer do parku. Róża z rozmysłem usiadła na ławce, na której było wolne tylko jedno miejsce. Władysław początkowo krążył nieopodal niej, lecz po chwili oddalił się i usiadł w pewnej odległości. Rozgniewało to bohaterkę, a swoją złość wyładowała ona na siedzącej obok niani. Otóż kobieta upuściła gałgan trzymanego przez nią dziecka. Widząc szmatkę, Róża odrzuciła ją na trawnik. Po chwili wstała podeszła do wózka i zagruchała do dziecka. Jej zachowanie przykuło uwagę ludzi zebranych w parku, a kiedy odeszła, mówiono o niej, że jest cudzoziemką.

Adam podążył za matką. Zrównawszy się z nią, powiedział jej o tym, jak nazwali ją Niemcy. Dla Róży nie było to nic dziwnego. Wszędzie tak o niej mówiono. W Rosji nie chodziła do cerkwi, ale do kościoła, w Warszawie zaś każdy słyszał jej wschodni akcent. Władysław poczuł smutek z powodu sytuacji matki, zdał sobie sprawę, że to uczucie wyobcowania musi jakoś wpływać na jej zachowanie. Pocałował więc Różę w rękę, a ona objęła go. Po chwili dodała, że syn zamierza wziąć ślub i ją opuścić.

Róża spędziła w Berlinie jeszcze kilka dni. Był to wspaniały okres dla niej i Władysława. Oboje zupełnie zapomnieli o problemach, poświęcając czas zwiedzaniu zabytków i uczestnictwu w wydarzeniach kulturalnych.

Po wyjeździe matki Władysław zerwał zaręczyny z Haliną.

VII

Przywitanie syna i jego żony z matką było raczej chłodne. Róża nie zwróciła uwagi na Jadwigę, chciała za to dowiedzieć się, co Adam powiedział Władysławowi. Wciąż czuła się źle, rozmyślała nawet, czy w niebie znajdzie się miejsce dla cudzoziemki.

Jadwigę Żagiełtowską poznał Władysław kilka lat po rozstaniu z Haliną. O zaręczynach z kobietą powiadomił rodziców listownie, załączając do wiadomości fotografię. Róża nalegała, co prawda, by syn znalazł kobietę zamożną i wpływową, budując w ten sposób swą karierę. Władziowi chodziło jednak o miłość.

Spotkanie Róży i Jadwigi odbyło się w spokojnej i życzliwej atmosferze, chociaż miało miejsce zaledwie kilka godzin przed ślubem. Główna bohaterka wręczyła nawet przyszłej synowej tacę z chlebem i solą, a później pocałowała ją w usta.

W czasie ceremonii wszystko przebiegało zgodnie z planem. Jednakże po jej zakończeniu, gdy Jadwigę otoczyli bliscy, Władysław poczuł smutek. Musiał poszukać rodziców, których znalazł w bocznej nawie. Matka spojrzała na syna z wyrzutem i powiedziała, by dołączył do swej nowej rodziny, dodając, że jest w niej niepotrzebna.

Sprawy przybrały znacznie gorszy obrót w czasie wesela. Matka Jadwigi - pani Kasia - dostrzegłszy Różę i jej zachowanie, podmieniła karteczki i obok kobiety usadowiła swego krewnego. W czasie zabawy główna bohaterka robiła wszystko na opak: śmiała się w momentach podniosłych, powagą lub obojętnością reagowała na żarty. Ludzie odsuwali się od niej, a ona, nie zwracając na nich uwagi, mówiła sama do siebie.

Po weselu Władysław znalazł Jadwigę zalaną łzami. Żona przekazała mu, co mówiła jego matka. Róża nie szczędziła krytycznych opinii. Jej zdaniem prawosławne śluby przewyższały katolickie, Polska była nieinteresującym krajem, a szlachta sprzedała ojczyznę. Młodzieniec szybko stwierdził, że musi dokonać ostatecznego wyboru. Uklęknął przed Jadwigą i poprosił, by wyjechali.

Nawet odległość nie pomogła im zapomnieć tego dnia. Władysław często myślał o matce i pisywał do niej listy. Ona zaś składała wizyty. Te nigdy nie należały do łatwych. Kobieta miała wygórowane żądania, często oczekiwała rzeczy absurdalnych (np. palenia w piecu w czasie upalnych dni). Nigdy tak naprawdę nie liczyła się z uczuciami Jadwigi, prowadząc z nią zręczną grę pozorów. Kiedy sytuacja stawała się bardzo napięta, prawiła jej komplementy, grała dla niej na fortepianie. Poddający się tym złudzeniom Władysław odsuwał się wtedy na bok - np. wychodził do pracy. Jednakże po powrocie zawsze zastawał piekło, a Jadwiga cierpiała z powodu spadającej na nią krytyki. Róża potrafiła wytknąć jej wszystko - od nieporządku po złe jedzenie, jakie przygotowywała dla jej syna.

Po takich wybuchach tytułowa bohaterka zazwyczaj wyjeżdżała w milczeniu, a Jadwiga długo wracała do siebie. Władysław obiecywał żonie, że nie będzie już zapraszał matki. Tymczasem ona słała kolejne listy, budząc w sercu syna wyrzuty i tęsknotę.

VIII

Wkrótce na świat przyszły dzieci Władysława i Jadwigi. Para doczekała się ich aż trojga. Matka poświęcała się im niemal w całości, starając się stworzyć ciepłą i miłą atmosferę. Władysław, chociaż właśnie tego pragnął, z gniewem patrzył na dorastanie własnych dzieci. Jadwiga nie krępowała ich nadmierną liczbą obowiązków, dbała o ich samopoczucie. Wtedy w jego pamięci odzywały się minione lata, które kształtowane były przez apodyktyczną i niezwykle wymagającą matkę.

Przypominając sobie o Róży, pisał Władysław listy i zapraszał ją w odwiedziny. Kobieta nie zajmowała się wnukami, lecz wnikliwie badała ich wygląd. Jeśli tylko dostrzegła podobieństwo do swego syna, była miła i ciepła. Jednakże wszelkie cechy przypominające Jadwigę budziły jej niechęć.

Obecność Róży wywoływała napięcie nie tylko u domowników, lecz również u nauczycieli i gości. Kobieta nie nawiązywała serdecznych relacji, koncentrując się głównie na prestiżu rodziny Władysława i bezlitośnie wytykając Jadwidze wszelkie uchybienia. Jedynie wizyty ludzi zajmujących wysokie stanowiska przebiegały nieco inaczej, gdyż bohaterka stawała się nienaturalnie grzeczna i wciąż opowiadała o sukcesach swoich i Władysława.

Wizyty Róży sprawiły, że Jadwiga zaczęła cierpieć z powodu nerwicy. Sytuacja w domu każdorazowo była niewyobrażalnie napięta - kobieta krytykowała wszystko, niszczyła każdą drobną radość. Kiedy tylko Jadwiga mówiła o tym Władysławowi, ten stawał się nieprzystępny i zaciekle bronił matki. Dopiero po czasie uświadamiał sobie destrukcyjny wpływ Róży na swą rodzinę. Wtedy tłumaczył się, że nie chce oddzielać dzieci od babki.

IX

Niekiedy to Władysław odwiedzał matkę. Róża zachowywała się wówczas, jak gdyby syn nie był żonaty, niemal całkowicie go sobie przywłaszczała. Nie oznacza to, że nie prawiła mu wyrzutów. Te pojawiały się nader często. Wciąż zarzucała synowi zostawienie jej samej. Wtedy poruszony Władysław obiecywał jej wspólne wyjazdy itp.

Po 10 latach małżeństwa z Jadwigą Władysław otrzymał stanowisko w placówce dyplomatycznej mieszczącej się w Rzymie. Kiedy Róża przyjeżdżała do wspaniałego miasta, wpadała w zachwyt. Chociaż miała sześćdziesiąt lat, imponowała nie tylko urodą, lecz również wspaniałą radością życia. Te momenty mijały jednak szybko, a krytyka nasilała się. Tym razem punktem odniesienia dla Róży było środowisko rzymskie, dlatego bardzo ostro wypowiadała się o Jadwidze i swych wnukach, twierdząc, że nie pasują do tak wysokich kręgów.

Któregoś dnia Władysław zabrał Różę na raut do ambasady. Przyjęcie tak spodobało się bohaterce, że postanowiła urządzić podobne w domu syna. Jadwiga całkowicie wycofała się z przygotowań, a pomagające Róży służące z trudem spełniały jej wymagania i znosiły jej zachowanie. Kobieta naraziła syna i jego żonę na olbrzymie koszty, żądając zmiany dekoracji, mebli itp. Być może wszystko zostałoby jej wybaczone, gdyby nie fakt, iż swym zachowaniem zepsuła przyjęcie.

Róża wystąpiła przed gośćmi, a akompaniował jej Władysław. Ich koncert bardzo przypadł zebranym do gustu, ambasador pogratulował nawet kobiecie i dodał, że wykonała utwory w prawdziwie polskiej tonacji emocjonalnej. Zaproponował jej nawet, by występowała częściej. Wtedy Róża, gwałtownie się roześmiawszy, odrzekła, że to polska blaga zmarnowała jej życie, gdyż mogła być wielką artystką. Następnie skrytykowała polską tradycję, a goście popatrzyli na siebie ze zdziwieniem i przestrachem.

Po tym incydencie bohaterka wyznaczyła datę odjazdu. W domu nikt z nią nie rozmawiał, syn wciąż miał do niej żal. Zamykała się więc w swoim pokoju, do którego nikt nie mógł wejść. Pewnego razu Władysław usłyszał jej płacz i postanowił przekroczyć próg. Zastał matkę klęczącą i obejmującą jakieś przedmioty. Były to: krzyżyk wzięty od Michała, smyczek otrzymany od Kazia, fotografia zaręczynowa Władysława i Jadwigi. Na widok syna powiedziała doń: Zdrajcy, zdrajcy. Tylko zdrajcy mi pozostali.

Dzień później syn zabrał matkę do Ostii. Podróż uszczęśliwiła kobietę. W czasie odpoczynku na jednej z polan wpadła jednak w depresyjny nastrój. Zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób umrze, skoro nigdy tak naprawdę nie żyła.

X

Po upływie kilku lat sytuacja uległa zmianie - wpływ Róży na Władysława nie był już tak silny. Syn tytułowej bohaterki przeniósł się do Królewca, a ona sama, wraz z upływem lat, nieco złagodniała. Nie wtrącała się tak bardzo w sprawy rodziny, większą wagę przykładała do własnego komfortu. W tym czasie Adam przeszedł na emeryturę, Władysław z kolei przysyłał pieniądze, by podreperować budżet rodziców.

Bohaterowie stali nad łóżkiem, na którym leżała Róża. Syn martwił się o matkę, myślał nawet o tym, w jaki sposób mógł przyczynić się do jej choroby. Kiedy kobieta ocknęła się, Adam poprosił ją, by wyjaśniła Władysławowi, po co został wezwany. Podał jej również upuszczoną chusteczkę, a ona odwdzięczyła się serdecznym pocałunkiem. Dodała jednak, że jej mąż woli spędzać czas z Kwiatkowską niż z nią, nie docenił nawet robionych przez dwa tygodnie gamaszy. Następnie Róża zaczęła uspokajać syna, mówiła, że na pewno znajdzie sobie miejsce w niebie, że jeszcze jej dzień nie nadszedł. Po chwili wstała i oznajmiła wszystkim swą chęć wyjazdu do Królewca. Bliscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Powiedziała wtedy o doktorze Gerhardcie, do którego chciałaby udać się na wizytę. Władysław zaoferował swoją pomoc i gotów był dołożyć wszelkich starań, aby do spotkania doszło jak najszybciej.

Następnie Róża zwróciła się w stronę Jadwigi i zapytała o to, jak miewa się jej rodzina. Żona Władysława odebrała jej zainteresowanie jako akt złośliwości. Od dnia śmierci ojca najbliżsi Jadwigi popadli w tarapaty finansowe i nie radzili sobie najlepiej, chociaż Katarzyna - jej matka - wciąż zachowywała się godnie i po szlachecku. Jadwiga nie znosiła Róży. Po wszystkich przejściach z matką męża wiedziała, że jest to kobieta drwiąca z innych ludzi i nierespektująca świętości. Udzieliła więc wymijającej odpowiedzi. Wtedy nastąpiło coś zaskakującego. Teściowa złapała ją za rękę i wyraziła swe zrozumienie, szczere zrozumienia dla cierpienia jej matki.

W tym momencie odezwał się dzwonek, a Marta przekroczyła próg domu.

XI

Dziesięć lat po śmierci Kazimierza Róża i Adam byli na grobie syna. Do domu wrócili pod rękę, a ich relacja wydawała się pełna miłości i zrozumienia. Jednakże kiedy mąż wyszedł do szkoły, bohaterka zajęła się na chwilę obowiązkami, a później ponownie pogrążyła się w rozpaczy. Ucieczkę przed bolesnymi wspomnieniami znajdowała w bólu. Uderzała więc głową w podłogę.

Cierpienie głównej bohaterki potęgowały pamiątki. Jedną z nich był krzyżyk, który podarowała Michałowi, gdy ten wyjeżdżał do Petersburga. Wierzyła, że Bóg wspomoże ich miłość. Tak się niestety nie stało.

Róża nie zaprzeczała istnieniu Boga, lecz nie była przekonana o Jego opiece nad ludźmi. Sama nigdy jej nie doświadczyła. Pomyślała nawet, że może wziąć rewolwer i zabić Adama lub Władysława, a Stwórca w żaden sposób nie zareaguje. Gotowa była już udać się do pokoju syna, lecz opamiętanie przyszło we właściwym momencie. Chwilowe ukojenie znalazła w muzyce, a dokładniej koncercie D-dur Brahmsa.

Niebawem wrócił Adam, który usprawiedliwił swe spóźnienie koniecznością dłuższej pracy i wizytą u fryzjera. Kiedy dostrzegł łzy na twarzy żony, wiedział, że Róża bardzo cierpi. Bohaterka opowiedziała mu tej nocy o swym pobycie w Petersburgu. Pojechała tam jako stypendystka (oraz z powodu Michała). Już po upływie sześciu miesięcy musiała wystąpić przed samym wielkim księciem. Nie była jednak należycie przygotowana. Z mistrzem Januarym nie przećwiczyła wszystkich utworów, w internacie nie mogła tego robić, gdyż obowiązywała cisza nocna. W dodatku Michał związał się z kursistką, co było dla niej wielkim ciosem. Wkrótce zachorowała na tyfus, który znacznie ją osłabił. Mówiła do Adama, że zjadł ją Petersburg.

Mąż nigdy do końca nie rozumiał muzycznej pasji Róży. Nawet kiedy chciała dla niego zagrać, wytrącił jej smyczek i powiódł do sypialni. Właśnie tej nocy poczęła się Marta.

XII

Marta była zdumiona. Miała już trzydzieści lat, lecz w obecności matki wciąż czuła się jak dziecko. W przeciwieństwie do Władysława nie angażowała się w życie emocjonalne Róży. Z powodu matki towarzyszyło jej ciągłe poczucie winy. I tym razem z lękiem zapytała ją o stan zdrowia.

Córka Róży i Adama miała przepiękny głos. Odkrywszy to, Róża snuła wobec niej wielkie plany. Jednak Marta nigdy nie przykładała się do ćwiczeń, praktykując jedynie z powodu matki. W klasie maturalnej porzuciła grę na fortepianie, co spotkało się z chłodnym przyjęciem matki.

Już od pierwszych dni Marta była dzieckiem nie chcianym. Po jej narodzinach Róża odmówiła karmienia, trzeba było więc znaleźć mamkę. Później dzieckiem zajmowali się Adam i Sophie (babka). Nie oznaczało to jednak całkowitego wycofania się Róży z życia córki. W pewnych okresach kobieta przejmowała kontrolę nad Martą, lecz wciąż zazdrosna o jej relacje z ojcem nie potrafiła autentycznie się jej poświęcić. Dziewczynka krążyła więc między dwojgiem rodziców, a jej wychowanie diametralnie różniło się od tego, jakim objęci byli Kazimierz i Władysław.

Miłość Adama do Marty była miłością konspiracyjną. Ojciec i córka przyłapani przez Różę każdorazowo narażali się na zemstę kobiety. Mężczyzna okazywał więc uczucia w sposób skryty, starając się chronić córkę przed złośliwościami ze strony matki.

W wieku siedmiu lat Marta zachorowała na dyfteryt, chorobę która zabrała Kazimierza. Bezradny Adam nie umiał poprosić Róży o pomoc, rozkładał jedynie ręce. Kobieta z satysfakcją myślała o cierpieniu córki i męża, wciąż wspominając śmierć pierworodnego syna i słowa wypowiedziane wtedy przez Adama. Tytułowa bohaterka asystowała przy wizycie lekarza, ale czyniła to w sposób chłodny i zdystansowany.

Tej nocy Róża siedziała w swoim pokoju, a Martą opiekowali się Adam i Sophie. W pewnym momencie dziewczynka zaczęła kaszleć. Czuwający przy niej byli bezradni, jedynie trzymali ją za ręce. Wtedy Róża weszła do pokoju i zapytała o lekarstwo. Okazało się, że nie podano go córce. Tytułowa bohaterka, odmierzając porcję, z rozmysłem nalała go zbyt wiele. Taka dawka byłaby śmiertelna dla Marty, gdyby nie momentalne opamiętanie się Róży, która spojrzała córce w oczy. Odmierzono więc właściwą ilość, a po tym zdarzeniu tytułowa bohaterka została z Martą sama. Dziewczynka wróciła wkrótce do zdrowia.

Przebyty przez córkę tyfus zmienił nastawienie Róży względem niej. Od tego momentu, chociaż wciąż traktowała ją jako obcą, starała się otaczać ją opieką. Była to jednak troska zbyt wymagająca. Marta musiała mieć najlepsze oceny, brać udział w występach, dobrze się prezentować, lecz nawet sukcesy nie zaskarbiły jej uczucia matki, która nie odczuwała dumy, postrzegając córkę jako dziecko histeryczne, wycofane. Róża ograniczała Marcie kontakty z dziećmi, pozwalając jej zaledwie na kilka wizyt u koleżanek oraz jedno przyjęcie organizowane we własnym domu.

XIII

Marta dorastała skryta i zamknięta w sobie. W pewnym okresie zaczęła się buntować, chciała spotykać się z rówieśnikami, wymieniać z nimi spostrzeżenia i opinie. Róża pozostawała jednak niewzruszona, nawet Adam nie potrafił przełamać jej nakazów, tłumacząc córce, ze musi słuchać matki.

Pewnego kwietniowego dnia Marta spacerowała z rodzicielką. Przechodząc obok budki z napojami, zwolniła, gdyż chciała ugasić pragnienie. Jednakże Róża gwałtownie pociągnęła ją za rękę. Przed nimi szła zakochana para, a tytułowa bohaterka, patrzyła na nią z zazdrością; po jej policzkach spływały łzy. Wtedy Marta skojarzyła kwiecień z cierpieniem.

Najlepszymi momentami dla córki Adama i Róży były te dni, w które w domu pojawiał się Władysław. Brat kochał siostrę, pragnął spędzać z nią dużo czasu, przywoził jej zabawki itp. Korzystając z zajęcia Róży synem, Marta często wymykała się z domu i spotykała się ze znajomymi. Kiedy wracała, nikt nie zwracał na nią uwagi. Jednakże Róża, widząc Władysława i Martę radośnie spędzających czas, nierzadko odbierała im szczęście, wysyłając córkę do lekcji.
W czasie jednej z wizyt, gdy Marta miała dwanaście lat, matka i Władysław spędzali czas nierozłącznie, nie pojawiali się nawet na obiadach ani kolacjach. Żyli koncertami i muzyką, której dziewczyna nienawidziła, czując, że jest to niedostępna dla niej gałąź sztuki. Pewnego wieczoru Marta odczuła dystans, jaki dzielił ją od matki i Władysława, gdy byli razem. Kobieta żyła muzyką, a syn starał się nadążać za jej pasją.

XIV

Adam i Róża nie byli zgodni co do przyszłości Marty. Ojciec chciał, by uczęszczała do szkoły ogrodniczej, matka widziała jej przyszłość w muzyce.
Chociaż Adam tłumaczył, że dziewczyna jest jego wymarzonym dzieckiem, kobieta pozostała niewzruszona. Jeszcze raz przywołała noc poczęcia się Marty, w czasie której mąż omal nie zabił w niej muzyki. Po tych wydarzeniach długo wierzyła, że dziewczynka nie może być jej dzieckiem, ale ujawnienie się wielkiego talentu muzycznego Marty utwierdziło ją w przekonaniu o pokrewieństwie ich dusz.

Główna bohaterka zamierzała zapisać córkę na lekcje śpiewu w Warszawie. Adam oponował, argumentując, iż nie stać ich na to. Róża mówiła jednak, że to właśnie dzięki niej ma szansę objąć dobre stanowisko, poza tym sama planowała zacząć zarabiać.

Wkrótce Adam został dyrektorem kursów w Warszawie, a Marta, chociaż pragnęła uszczęśliwić ojca, zapisując się do szkoły ogrodniczej, zaczęła lekcje śpiewu u pewnego Włocha. Życie w stolicy przypominało jednak minione lata. Róża, ilekroć była świadkiem serdecznej rozmowy córki z ojcem, czyniła wszystko, by zepsuć lub zahamować relację z Marty i Adamem. Zarzucała dziewczynie, że nie poświęca się ćwiczeniom w wystarczającym stopnie, mężowi zaś, że opóźnia jej rozwój. Starając się obłaskawić matkę, Marta zasiadała przy fortepianie i śpiewała arie. Wtedy Róża krytykowała jej głos, po czym sama prowadziła swoiste lekcje. Na końcu przytulała Martę i okazywała radość z jej poświęcenia.

XV

Marta była na pierwszym roku studiów wokalnych, gdy swą wizytę zapowiedział Władysław. Kochała brata, który przypominał matkę, lecz nie zachowywał się tak opresyjnie.

W tym czasie odeszła Sophie. Chociaż matka Róży była osobą lekkomyślną, wspaniale prowadziła dom. Wkrótce wszyscy odczuli jej brak.

Podczas wizyty Władysława Marta była w nie najlepszym nastroju, na co złożyły się śmierć babki i widok Róży całkowicie poświęcającej swój czas synowi. Brat zauważył kiepskie samopoczucie siostry, które szybko wzięto za oznaki choroby. Początkowo Marta była zadowolona, myślała, że czeka ją przerwa od ćwiczeń. Jednakże bardzo szybko wyjawiła prawdę i już wieczorem siedziała za fortepianem. Ten występ był wyjątkowy. Marta poczuła autentyczne emocje, dała się im ponieść. Władysław zauważył, że jest podobna do matki. Róża była dumna, nazwała córkę własną.

Całej sytuacji ze smutkiem przyglądał się Adam, który obawiał się, że jego więź z córką osłabnie.

XVI

W wieku trzydziestu lat Marta była znaną w całym kraju śpiewaczką. Zobaczywszy matkę w swym mieszkaniu, odczuła dyskomfort. Przypomniała sobie, że były umówione, że powinna ćwiczyć głos. Jednak Róża szybko rozwiała jej obawy, gdyż jako przyczynę swej wizyty podała prywatne sprawy.

Po chwili Marta uświadomiła sobie, że coś jest nie w porządku. Matka nie prawiła jej wyrzutów, nie przypominała o konieczności regularnej i konsekwentnej pracy. Zamiast tego, gdy córka przeprosiła ją za zachowanie Zbyszka, spokojnie odpowiedziała, że wnuk się nie zmieni. Następnie tytułowa bohaterka pochwaliła syna i Jadwigę (na wieść o rozpoczęciu przez Zuzię lekcji angielskiego). Takie zachowanie zaskoczyło wszystkich. Adam pomyślał nawet, że jest ono spowodowane dobrym wpływem doktora Gerhardta na Różę.

Tytułowa bohaterka jeszcze przez chwilę rozmawiała z Martą. Obie usłyszały radosne okrzyki witającego ojca Zbyszka. Kiedy Róża zauważyła Pawła, przywitała go i przeprosiła za najście. Zdziwiony jej zachowaniem mężczyzna (nigdy nie traktowała go specjalnie uprzejmie, zazwyczaj patrząc nań z wyższością) zaprosił ją na obiad. Wszyscy zajęli miejsca przy stole, a Sabina, wciąż nieco przerażona wizytą Róży, rozlała nieco śmietany. Żona Adama tylko się uśmiechnęła i opowiedziała o tym, jak pewnego dnia, będąc już w Polsce, dostała z Taganrogu puszkę kawioru i chałwę. Pierwszego z podarków nie zjadła przez długi czas, gdyż przypominał jej dom rodzinny. Później okazało się, że kawior jest zepsuty. Opowieść ta rozśmieszyła Zbyszka. Róża dodała, że całe jej życie było takie jak historia o kawiorze. Adam chciał ją uspokoić, mówiąc, że dobrze wychowała dzieci. Ona uznała jednak, że to za jej sprawą stały się ludźmi nietuzinkowymi, a więc samotnymi.

Po chwili Sabina wniosła mięso. Jako pierwszy swój talerz wysunął Zbyszek, na co Paweł zareagował wymownym spojrzeniem. Wtedy Róża uspokoiła sytuację i uśmiechnęła się do wnuka, okazując sympatię i wyrozumiałość. Marta chciała polecić gosposi, by ta przygotowała dla jej matki specjalną sałatkę, lecz tytułowa bohaterka powstrzymała ją. Wszyscy byli zdziwieni - jeszcze nigdy nie widzieli Róży tak uprzejmej i dobrej. Paweł zaproponował wino, na co teściowa przystała z radością. Adam chciał wyperswadować jej ten pomysł, lecz ona serdecznie się do niego uśmiechnęła. Róża wychyliła toast za swego dziadka - napoleończyka, który dożył słusznego wieku. Widząc to, Zbyszek także zapragnął uczcić przodka. Róży spodobał się jego pomysł i poprosiła Pawła, aby nalał nieco wina synowi. Później rozmawiała z wnukiem i wyraziła skruchę za słowa, które skierowała do niego wcześniej. Adam i Marta byli przerażeni.

Mąż Róży szukał w myślach przyczyny dziwnego zachowania żony. Pomyślał nawet, że być może przeczuwa ona zbliżającą się śmierć. Zapytał więc, czy przystąpiła do spowiedzi. Odpowiedziała przecząco, mówiąc o wyrzutach sumienia i żalu, jakie towarzyszą jej, gdy zrobi coś złego. Nabiera wtedy przekonania, że uczyniła to po raz ostatni.

Po obiedzie podano deser. Róża pochwaliła Sabinę, a później przeniosła się myślami do Taganrogu. Poczuła, że musi wyjść, by nie zmarnować ani chwili. Adam chciał ją uspokoić, lecz postawiła na swoim.

Marta była mocno zaniepokojona. Zastanawiała się, co stało się z matką. Uspokajał ją Paweł, który uważał, że staruszka po raz pierwszy zachowywała się po ludzku. Marta płakała.

XVII

Adam i Róża udali się dorożką do znajdującego się przy ul. Wilczej mieszkania tytułowej bohaterki. Wynajmowała ona pokój od rodziny, którą uważała za przyzwoitą. Mieli rozmawiać o rachunkach i innych tego typu sprawach, lecz Róża powiedziała, że obecnie są to sprawy niewiele znaczące, gdyż jej życie tutaj się kończy. Z Adamem przeżyli ze sobą 40 lat, lecz nigdy nie byli naprawdę blisko. Kobieta zrozumiała decyzję męża, który odszedł do innej (Adam mieszkał z Kwiatkowską). Wiedziała, że z drugą kobietą łączyły go wspólne pasje, że znalazł u niej to zrozumienie, jakiego nie mógł uzyskać od niej.

Życie Róży wypełnione było muzyką, wspomnieniami i jej tajemnicami; brakowało w nim miejsca dla innych. Mimo to Adam, co sam wyznał, kochał ją. Nie potrafił jednak zrozumieć żony. Kilka razy zbliżył się do jej tajemnic, czego później żałował. Czuł bul także z powodu słów wypowiedzianych po śmierci Kazia. Nie chciał urazić żony, lecz pragnął obudzić w niej chrześcijańską pokorę. Tymczasem Róża zaczęła dostrzegać w Bogu wroga.

Bohaterka nie miała żalu do męża, patrzyła na jego życia inaczej, zdawała sobie sprawę, że nie był szczęśliwy. Nie mógł wydobyć jej z otchłani nienawiści, gdyż żył w ciągłym przerażeniu. Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym, płacząc, padli sobie w objęcia i wybaczyli wzajemne winy.

XVIII

Adam pożegnał Różę i wyszedł. Bohaterka jeszcze długo słuchała jego kroków, po czym zamknęła drzwi. Mężczyzna przystanął na chwilę, by odzyskać spokój. Nagle pojawiła się Marta. Córka zapytała ojca, co dzieje się z matką, a on odparł, że wszystko w porządku, i poszedł w swoją stronę.

Śpiewaczka przygotowywała się do spotkania z Różą. Sięgała więc pamięcią do okresu życia pod czujnym okiem matki. To ona opowiadała jej o miłości i przestrzegała przed nią. Była zazdrosna o Stefana, z którym córka się spotykała. Marta przypomniała sobie pewien wieczór. Pod oknem stał jej ukochany, a ona ćwiczyła z Różą „Elegię” Masseneta. Nie potrafiła zaśpiewać jej w odpowiedni sposób, co budziło gniew matki, podejrzewającej w dodatku, że uczucia córki skierowane są w inną stronę. Roztrzęsienie i żal Róży oddaliły Martę od Stefana i świata zewnętrznego. Została u boku bohaterki i zaśpiewała w taki sposób, jak jeszcze nigdy wcześniej.

Wkrótce Marta ostatecznie rozstała się ze Stefanem, a już dwa lata później zaczęła zyskiwać uznanie. Często koncertowała, jeszcze częściej odczuwała jednak zniechęcenie i zdenerwowanie. Któregoś dnia matka przyszła do niej i powiedziała, że powinna poślubić Pawła, gdyż rozumie on muzykę i ceni jej talent.

Niebawem Marta i Paweł stanęli na ślubnym kobiercu. Jednak w ich relacjach zawsze czegoś brakowało. Córka Róży koncentrowała się głownie na pracy i karierze, a jej mąż stopniowo wypierał pożądanie, jakie do niej czuł. Z czasem ich związek stał się więc czystym koleżeństwem, które opierało się na rozmowach i wspieraniu się w codziennej pracy.

Marta odczuwała jednak brak miłości, przynajmniej w sferze podświadomej. Często nawiązywała flirty, które w porę później przerywała. Nabierała potem dystansu, postrzegała siebie jako chłodną i niedostępną.

XIX

Kiedy Marta weszła do pokoju zajmowanego przez Różę, jej matka siedziała w starym fotelu, przyglądając się zachodzącemu słońcu. Starsza z kobiet odezwała się dopiero po chwili, tłumacząc, że powodem jej wcześniejszej wizyty były ważne sprawy osobiste. Główna bohaterka pragnęła odwołać wszystko to, co mówiła wcześniej córce, chciała skłonić ją do wprowadzenia zmian w jej życiu.

Żona Pawła poczuła się nieswojo. Róża zbliżyła się do niej i poprosiła ją o podanie swetra ze skrzydłami. Został on zakupiony po powrocie tytułowej bohaterki z Królewca, gdzie spotkała się z synem.

Róża udała się do Władysława, ponieważ męczyła ją Warszawa i bolało ją serce. Gdy syn zaczął zadawać pytania dotyczące siostrę i ojca, kobieta zasłabła, a mężczyzna - wyraźnie przerażony - postanowił zapisać ją na wizytę do doktora Gerhardta. Główna bohaterka odnosiła się do tego spotkania sceptycznie, także dlatego, że nie lubiła Niemców. Początek wizyty rzeczywiście nie był łatwy, gdyż lekarz zadawał pytania dotyczące życia kobiety oraz nazwał ją głupim stworzeniem (pomimo podeszłego wieku). Rozgniewana Róża zażądała natychmiastowych wyjaśnień, a wówczas doktor spokojnym tonem powiedział jej, że ma piękny nos. Były to słowa, które usłyszała kiedyś od Michała, słowa, które nosiła niczym amulet. Jako młoda dziewczyna została przecież wyrwana ze swojego środowiska, znalazła się wśród ludzi obcych, nierzadko nieżyczliwych. Tylko Michał skierował do niej komplement.

Przez długi czas słowa Michała były dla Róży zarówno pamiątką, jak i przekleństwem. Dopiero Gerhardt posłuchał jej serca i dostrzegł w nim to, czego nie widzieli inni. Stało się to dla niej impulsem do wybaczenia innym oraz proszenia ich o wybaczenie. Jak sama przyznała - lekarz obudził ją z dzieciństwa.
Po chwili Róża wstała z fotelu, ponieważ chciała pokazać córce turkusowy naszyjnik. W świetle jej twarz wydała się Marcie obca, chociaż nic w jej wyglądzie się nie zmieniło. Główna bohaterka dużo się uśmiechała, kpiła nawet ze swojej starości. Powiedziała córce, że odwiedziła Gerhardta ponownie po upływie tygodnia. Jeszcze raz docenił wtedy jej piękno i zalecił jak najczęstszy uśmiech.

Róża prosiła Martę, by zapomniała mroczne nauki i zmieniła swoje postępowanie. Mówiła nawet o muzyce. Sama zawsze obawiała się koncertu Brahmsa. Teraz wiedziała, że gdyby nie pustka w jej sercu, to poradziłaby sobie doskonale. Mówiła także o cudach, które - jej zdaniem - obecne były w ludzkim życiu. Jej zdaniem córka powinna odrzucić pozorne szczęście i zacząć szukać tego prawdziwego.

W czasie rozmowy z matką Marta czuła narastające przerażenie. Obawiała się o jej zdrowie, tym bardziej że kobieta sprawiała wrażenie, jak gdyby cierpiała z powodu gorączki. Zapytała ją nawet, dokąd się wybiera. Celem Róży była kolejna wizyta u doktora Gerhardta.

XX

Marta serdecznie pożegnała matkę i wyszła. Starsza kobieta została sama z otaczającą ją pustką. Zaczęła więc wspominać, wracając myślami do Bądskich. W pewnym momencie zasnęła. Śnił się jej Michał, którego później zastąpiły koszmary. Róża jęczała przez sen, czuła, że coś ją dusi.

Do pokoju wbiegł pan Strawski i z pomocą służącej ocucił główną bohaterkę. W tym czasie rozległ się telefon - to Marta pytała o zdrowie matki. Róża nie chciała jednak odwiedzin, pragnęła zostać sama. Zaczęła nawet pakować walizki z myślą o zbliżającej się podróży, lecz w pewnym momencie poczuła, że ciało odmawia jej posłuszeństwa. Postanowiła więc położyć się na łóżku.

W pewnym momencie Różę ogarnęło przyjemne ciepło. Czuła bliskość Michała. Miała wrażenie, że stają się jednością.
Do pokoju weszła służąca, która zobaczyła panią Różę leżącą z wykrzywionym, przerażającym uśmiechem. Niezwłocznie zawołała więc państwa Stawskich.

XXI

Marta wróciła późno. Nie mogła jednak odzyskać spokoju ani zasnąć. W pewnym momencie wstała, a gdy Paweł zapytał, co robi, odrzekła, że właśnie umiera jej matka. Oboje niezwłocznie pojechali na ulicę Wilczą, a do mieszkania wpuścił ich pan Strawski.

Lekarz stał już obok łóżka Róży. Kobieta pytała o koncert Brahmsa, sama mówiła, że teraz może go zagrać, ponieważ stała się człowiekiem. Medyk powiedział Marcie o zastrzykach, które zaaplikował jej matce, oraz o konieczności regularnego mierzenia pulsu kobiety.

Po chwili w pokoju pojawili się Władysław i Jadwiga. Syn, ujrzawszy matkę, wiedział, że sytuacja nie jest dobra. Tymczasem Róża traciła czucie w kończynach, a jej serce biło mocno, lecz rzadko.

Jeszcze raz zadzwoniono po lekarza, który przybył bardzo szybko. Jednakże kiedy wszedł do pomieszczenia, Róża już nie żyła. Medyk odciągnął więc Martę od łóżka i stwierdził zgon. W tym momencie w progu stanął Adam. Zobaczył on Różę w pozycji siedzącej (tuż przed śmiercią próbowano podać jej napój) i myślał, że jeszcze żyje. Powtarzał więc jej imię (Elcia) i szedł w jej stronę na kolanach. Dopiero po chwili Paweł i Władysław uświadomili mu, że jest zbyt późno.

Oczy Róży zamknęły się same. Marta narzuciła na matkę koronkowy szal prababki, a piękna głowa zapadła głęboko w puchy, tonęła, uchylała się światu.

Plan wydarzeń

1. Róża odwiedza Martę w jej mieszkaniu.
2. Pod nieobecność córki główna bohaterka przenosi się w świat wspomnień:
- Zakupy z Martą.
- Wieczór u Bądskich i komplement Michała
- Zdrada ukochanego.
- Ślub z Adamem, narodziny Kazia i Władzia.
3. Róża niecierpliwie przechadza się po mieszkaniu córki, zabierając kilka rodzinnych pamiątek.
4. Telefoniczna rozmowa z Adamem.
5. Wspomnienie ciotki Luizy i wyjazdu z Taganrogu do Warszawy
6. Przyjście Adama.
7. Złośliwe uwagi Róży.
8. Wspomnienia głównej bohaterki:
- Dzień, w którym Adam dowiedział się, że zona go nie kocha.
- Dzień śmierci Kazia.
9. Wybuch gniewu Adama i krótka szarpanina.
10. Róża słabnie, mąż pomaga jej położyć się na łóżku.
11. Do mieszkania wraca Zbyszek, syn Marty.
12. Z wizytą przychodzą Władysław i Jadwiga.
13. Wspomnienia:
- Dzieciństwo Władysława.
- Pierwsza miłość młodzieńca.
- Gniew matki.
- Pojawienie się w życiu Władysława Jadwigi.
- Wizyty Róży w domu syna i jego żony.
- Praca Władysława we Włoszech, kolejne odwiedziny ze strony Róży.
14. Lepsze samopoczucie głównej bohaterki.
15. Oznajmienie zebranym chęci kolejnej wizyty u doktora Gehrardta.
16. Powrót Marty.
17. Wspomnienia:
- Noc, w czasie której poczęła się Marta (10 lat po śmierci Kazia).
- Pobyt w Petersburgu.
- Narodziny Marty i początkowa niechęć matki do dziecka.
- Choroba Marty i skuteczna interwencja Róży.
- Zmiany w wychowaniu Marty.
- Talent dziewczyny.
- Studia muzyczne (zamiast ogrodniczych, na które nalegał Adam).
- Przenosiny do Warszawy.
- Śmierć matki Róży (Sophie).
- Marta udowadnia miłość do muzyki.
- Pełna akceptacja córki ze strony matki.
18. Powrót Pawła (męża Marty).
19. Zmiana zachowania Róży.
20. Wspólny obiad.
21. Róża żegna zgromadzonych i postanawia udać się do swego mieszkania.
22. Adam wychodzi wraz z żoną.
23. Wzruszająca rozmowa Adama i Róży.
24. Marta idzie w odwiedziny do matki.
25. Wspomnienia Marty:
- Młodość.
- Pierwsza miłość.
- Konieczność dokonania wyboru między życiem prywatnym a muzyką.
- Ślub z Pawłem.
26. Róża opowiada córce o wizycie u Gerhardta.
27. Matka prosi Martę, by ta zmieniła swoje życie i zaczęła szukać w nim szczęścia.
28. Pożegnanie Róży i Marty.
29. Pogorszenie się stanu głównej bohaterki.
30. Różę dręczą koszmary.
31. Interwencja pana Strawskiego.
32. Kolejne zasłabnięcie Róży.
33. Marta odbiera telefon od Strawskiego.
34. Rodzina głównej bohaterki udaje się na Wilczą.
35. Śmierć Róży Żabczyńskiej.
36. Przybycie Adama i głęboki żal.

Rozwiń więcej

Losowe tematy

Fotografia – interpretacja i analiza...

Wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Fotografia” jest bardzo krótki liczy około dwudziestu słów. Pochodzi on z okresu fascynacji autorki japońską...

Emancypantki – opracowanie interpretacja...

Geneza Ostateczna wersja „Emancypantek” ukształtowała się w roku 1903. Trzynaście lat wcześniej w „Kurierze Codziennym” ukazywała się powieść...

Alchemik – streszczenie skrótowe...

„Alchemik” to powieść która potwierdziła pozycję Paulo Coehlo na rynku literackim. Mimo negatywnych głosów krytyki wielu ludzi bardzo ceni rady...

Pokolenie II – interpretacja i...

Krzysztof Kamil Baczyński poświęcił dużą część swojej twórczości na rozważanie losu swojego i swoich rówieśników. Należał on do tak zwanego...

Stary człowiek i morze – streszczenie...

„Stary człowiek i morze” to najbardziej znana z powieści Ernesta Hemingwaya. Akcja rozgrywa się na Kubie zapewne na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych...

Pan Wołodyjowski – opracowanie...

Geneza „Pan Wołodyjowski” ukazywał się w latach 1887 - 1888 w warszawskim „Słowie” a z niewielkim opóźnieniem w „Czasie” i „Dzienniku...

Żona modna - interpretacja i analiza...

Satyra „Żona modna” Ignacego Krasickiego opowiada o szlachcicu Piotrze. Spotyka on swojego znajomego który gratuluje mu że udało mu się ożenić. Piotr...

Charakterystyka porównawcza Giaura...

Czasem zdarza się że postać literacka urasta do rangi symbolu który staje się punktem odniesienia dla całej generacji czytelników. Niewątpliwie takim przypadkiem...

Psałterz Dawidów - opracowanie

„Księga Psalmów” od wieków należała do szczególnie popularnych części Pisma Świętego. Dość powiedzieć że odwołują się do niej jeszcze...